Gdy tylko otworzyłem oczu, poczułem okropny ból głowy, prawie tak jakby mi ktoś w nią przyłożył, czyżby mój panicz mi przywalił, gdy spałem? Sam nie wiem, chociaż mogę się tego domyślać pewnie to przez nieprzespaną noc i do tego przesadną ilość pracy, ja to jednak głupi jestem, sam sobie robiąc krzywdę, przecież mogłem odpuścić, ale to nie w moim stylu przecież jak ja już się za coś wezmę, to nie odpuszczę aż do samego końca.
Do tego wszystkiego strasznie boli mnie żołądek, dawno już nie byłem na głodzie, aż tyle godzin wczoraj nic nie jadłem, dziś również cały dzień nic nie jadłem, a najwcześniejsza godzina już nie była, powinienem już dawno coś zjeść, ale jak tu jeść jak nie ma na to czasu?
Wzdychając cicho, położyłem dłoń na głowie, odwracając wzrok od świecy, która raziła moje biedne oczy.
- Obudziłeś się nareszcie - Usłyszałem, głos mojego panicza, który podszedł do łóżka, chyba już trochę mniej na mnie obrażony a może tylko mi się tak wydawało. - Czyżby głowa cię bolała - Dopytał, tym razem bardziej uszczypliwie, ach, a więc mu nie przeszło, no cóż, sam sobie jestem winien, mogłem go jakoś poinformować, ale cóż było to minęło, teraz już tego nie naprawię, oby szybko się na mnie od obraził.
- Trochę - Przyznałem, ponownie kładąc głowę na poduszkę, mając nadzieje, że mi szybko przejdzie, gdy jeszcze na chwilę zamknę oczy, w końcu sen jest dobry na wszystko może i z tym mi pomoże.
- Bo nic nie jadłeś, wstawaj, zaraz poproszę służbę o posiłek dla ciebie - Powiedział, wstając z łóżka, aby zadzwonić tym okropnym dzwoneczkiem, powodując u mnie większy ból głowy.
Burknąłem coś pod nosem, zakrywając głowę poduszką, nie chcąc słuchać tych okropnych hałasów, które wydawał ten dzwoneczek.
Przez chwilę panowała cisza taka błoga i przyjemna, taka, której było mi trzeba, niestety mój panicz mi ją przerwał, ściągając poduszkę z mojej głowy.
- Wstawaj - Szturchnął mnie, zmuszając do podniesienia się z łóżka i podejścia do stolika, przy którym stało już jedzenie, niechętnie zjadłem to, co zjeść musiałem, wciąż odczuwając okropny ból głowy, który nie chciał przeminąć.
Siadając na łóżku, zerknąłem na zegarek, wypadałoby doprowadzić się do porządku, umyć porządnie, a następnie pójść znów spać przed jutrzejszy dniem w pracy a no właśnie, jeśli o prace chodzi.
- Chcesz jutro wrócić do pracy - Dopytałem, zwracając na chwilę uwagę mojego panicza.
- Nie, raczej nie. Póki jest tam strasz królewska, nie chce się tam pokazywać - Doskonale go rozumiałem, po tym, co ten głupek mu zrobił, też bym nie chciał tam wracać, chociaż nie ja to bym tam wrócił i walnął go w tej durny pysk, co on sobie w ogóle wyobrażał. Rany aż znów głowa zaczęła mnie boleć a wszystko to dlatego, że śmiał sobie coś ubzdurać, nie on jest od wydawania rozkazów i o decydowaniu co będzie dalej z więźniami.
- Rozumiem - Kiwnąłem głową, tracąc ochotę na porządną kąpiel, przemyłem się, gdy do niego dotarłem, a więc to powinno wystarczyć przynajmniej tym razem a jutro, jutro już zażyje porządnej kąpieli, ale nie dziś, dziś głową za bardzo mnie boli, nie mogę nawet myśleć.
- Chcesz o czymś jeszcze porozmawiać? - Dopytałem, masując swą skroń, zwracając na niego całą swoją uwagę, aby nie poczuł się przeze mnie jeszcze bardziej olany czy co mu tam może do głowy przyjść.
<Paniczku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz