Rozumiem, że mój mąż się martwi po tym, co się wydarzyło, każda poprzednia praca zakończyła się dla mnie naprawdę źle, ale u Alishy, tam nie będzie mi źle, kobieta mi na to nie pozwoli z resztą to, że coś raz się wydarzyło, nie oznacza to, że każda inna moja praca była zła.
- Sorey zgadza się, byłem wykorzystywany, a raz.. Cóż chciał mnie wykorzystać, ale przecież to było i minęło, u Alishy było zupełnie inaczej, ona nie chciałaby mnie wykorzystać, z resztą pomyśl sobie tak, ty zajmiesz się dziećmi, co zawsze chciałeś robić, a ja w tym czasie zacznę pracować, ty na tym skorzystasz i ja na tym skorzystam, szczerze mówiąc, chciałbym pracować, czuje się trochę jak w więzieniu, gdy ty jesteś w pracy, a ja siedzę sama w domu z dziećmi, też chciałbym wyjść gdzieś poza dom gdziekolwiek byle do ludzi, nie przepadam za nimi to fakt, jednak chciałbym czasem też coś zmienić.. - Wytłumaczyłem, nie wiem, jak to brzmiało i jak on to odbierał, ale ja tylko chciałem drobnych zmian w życiu. Zmian, które przydadzą się tak samo mnie, jak i jemu, on chce być w domu, a ja czasem chce z niego wyjść, od kiedy mamy dzieci, a to już sześć lat przez cały czas z nimi jestem, wszystkiego uczę, wszystko pokazuję, piorę, myje, sprzątam, gotuje i chciałbym chociaż przez chwile popracować, aby coś w życiu zmienić, tym bardziej że u Alishy będę bezpieczny, będę tylko zajmował się pisaniem przemów lub w niektórych sytuacjach przemawiał za kobietę co w ty trudnego? Już raz przecież podjąłem się takiej pracy u kobiety i była bardzo z tego zadowolona, a i ja nie miałem z tym najmniejszych problemów.
- No nie wiem - Westchnął cicho, przyglądając mi się z uwagą w oczach. - Naprawdę czujesz się tu jak w zamknięciu? - Dopytał z widocznym zmartwieniem, który dało się usłyszeć w jego głosie.
Wziąłem cichy wdech, zastanawiając się jak to teraz ująć w słowach, no bo tak w sumie to nie chciałem, aby pomyślał sobie, że czuje się źle w domu, bo to nie tak, ja po prostu chciałby robić coś więcej, być potrzebny chyba po prostu brakuje mi czasów, gdy mieliśmy tylko siebie, mogąc robić to, co dusza zapragnie.
- To nie tak, że jest ze mną aż tak źle, ja po prostu chciałbym coś zmienić w swoim życiu - Wytłumaczyłem, patrząc mu w oczy. - Nie jest mi tu źle broń boże, ale widze, że ty się męczysz w pracy, a ja mogę teraz trochę popracować u Alishy zarobić sporo więcej niż ty i chyba oboje będziemy szczęśliwi, nie wolałbyś być w domu z dziećmi? - Dopytałem, przyglądając mu się uważnie.
- Wolałbym - Przyznał, a to pokazało mi taki mały promyczek nadzieję w czarnym tunelu.
- No właśnie, a więc może zrezygnuj z tej okropnej pracy i zostań z dziećmi, a ja zajmę się zarabianie przynajmniej na jakiś czas, póki Alisha będzie mnie potrzebowała, a później znów będę w domu wraz z tobą i dziećmi - Zaproponowałem, przytulając się do niego, chcąc trochę czasu spędzić w jego ramionach, bo kiedy to mamy czas na to, aby być sami? Zdecydowanie za rzadko.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz