Widząc rany na jego twarzy trochę się zmartwiłem. Jak na moje nieprofesjonalne oko, wyglądało na to, że wdał się w jakąś okropną bójkę. Ale z kim? Z Kaito? Tak mi się wydawało. W co on się wpakował... Zauważyłem także, że chyba jakiś taki spokojniejszy był. I nawet starał się uśmiechać, ale czy to było wskazane w jego stanie, to nie byłem przekonany. Ta rozwalona warga musiała go nieźle boleć.
– Faktycznie, kąpiel by ci się przydała – odpowiedziałem, w tej kwestii nie mogąc się z nim kłócić. Krew to nie był widok, który uwielbiałem.
Kiedy Haru zniknął w łazience, przywołałem do pokoju służbę, prosząc ją o zabranie niedojedzonej kanapki i przyniesienie środków do dezynfekcji oraz opatrywania ran. Dzisiaj zdecydowanie zjadłem za mało, wziąłem raptem kęs, i to jeszcze na siłę, ale ciężkie to dla mnie było i koniec końców stwierdziłem, że lepiej już więcej w siebie nie wpychać, bo później i tak bym to wszystko zwrócił do umywalki albo toalety. A ja serdecznie miałem dosyć wymiotowania. Nie było to przyjemne uczucie, a przez to, że miałem podrażnione gardło, było to wyjątkowo bolesne.
– Usiądź na łóżku, bardzo proszę – poprosiłem zapalając dodatkowe świece, kiedy Haru opuścił łazienkę. Może się na mnie złościć i wściekać, ale póki tu jest, muszę o niego zadbać. Najlepiej, jak potrafię.
– Nie musisz nic robić, to nic mi nie jest, to nic takiego – odezwał się, kiedy zauważył w moich dłoniach wacik nasączony alkoholem.
– Właśnie, że muszę. I bardzo cię proszę, nie dyskutuj i nie wzbraniaj się, nie mam siły na takie rzeczy – powiedziałem spokojnie, przyciskając wacik do jego rany, co spotkało się z cichym sykiem z jego strony, ale już nie z żadnym sprzeciwem. A to bardzo dobrze. Czułem, że ledwo się trzymałem na nogach i wystarczyło, że by mnie lekko popchnął, a ja już bym stracił równowagę. – Chcesz... dzisiaj tu ze mną spać? – spytałem cicho i niepewnie, dalej skupiając się na dezynfekcji jego ran.
– Oczywiście, że chcę. Spotkałem się teraz z Kaito, i dowiedziałem się, co ci zrobił i dopilnowałem, by tego pożałował – odpowiedział, a ja tak nie za bardzo to rozumiałem. Dowiedział się, co mi zrobił i... nie miał z tym problemu? Czy on jest normalny? Haru musiał zauważyć niezrozumienie na mojej twarzy, bo kontynuował. – Wykorzystał cię. Dolał ci czegoś do szampana, byś nie był świadomy i wykorzystał.
To mnie mocno zaskoczyło. Zszokowało wręcz. Mimo, że była to jedna z moich pierwszych myśli, szybko ją od siebie odsunąłem, nie chcąc w nią uwierzyć. Wiele rzeczy można było powiedzieć o Kaito, zarówno tych złych, jak i tych dobrych, no ale coś takiego, było po prostu zwyrodniałego, i w życiu bym go o to nie podejrzewał. Po chwili, jak to już do mnie dotarło, poczułem ulgę. Nie zdradziłem go. Nie świadomie. Nie było to za moją zgodą, nie chciałem tego, nie kokietowałem go, nie zachęcałem go do niczego... Poczułem, jak nogi zaczynają uginać się pode mną, dlatego usiadłem, by nie upaść na podłogę.
– I mając tę wiedzę... nie jesteś na mnie zły? – zapytałem lekko łamiącym głosem, musząc to wiedzieć. Poczułem także, jak pierwsza łza spływa mi po policzku, ale szybko ją otarłem nie chcąc, by Haru ją zauważył.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz