Jego wygląd wskazywał na to, czy wciąż nie czuł się najlepiej, jednak czy mogłem go do czegoś zmuszać? No nie jeśli bardzo mu zależało na tym, wyjeździe nie chciałem go przed nim powstrzymywać.
- Jeśli czujesz się na tyle dobrze, aby jechać do twojej rezydencji nie będę cię powstrzymywać, wierzę ci, chociaż myślę, że to może być za wcześnie, wciąż nie chcesz spojrzeć w lustro, wciąż masz koszmary i przepraszam, że to powiem na głos, ale nie wyglądasz najlepiej - Przyznałem, wstając z łóżka, rozciągając leniwie swoje mięśnie, patrząc na mojego panicza.
- Po pierwsze nie chcę patrzeć w lustro, bo jestem świadom tego, że nie wyglądam najlepiej, a po drugie nie mam już koszmarów - A to akurat było kłamstwem, dobrze wiedziałem, że ma koszmary, nawet jeśli mnie one nie budzą, gdyby ich nie miał, nie byłby taki zmęczony a do tego spięty, nie jestem aż taki głupi i dobrze by było, gdyby w końcu to mi przyznał, nie robiąc ze mnie głupka.
- Daisuke, nie jestem ślepy, widzę przecież, że masz wody pod oczami, które wskazują na nie przespane noce, tego nie ukryjesz - Postawiłem go, przed jasną sytuacją mając nadzieję, że tym razem nie będzie ściemniać, oj jak bardzo się pomyliłem.
- Gdybym miał koszmary, znów bym cię budził - A on znów swoje, no i bądź tu człowieku mądry, starasz się dla niego a on i tak robi z ciebie debila.
- Nie budzisz, bo te koszmary nie są aż tak przerażające, co nie oznacza, że już ich nie masz - Uświadomiłem go, podchodząc bliżej, aby ucałować jego usta. - Idę się przebrać a później zrobię ci coś do jedzenia - Dodałem, zmieniając temat, wiedząc doskonale, że nie ma on najmniejszego sensu.
- Idź, idź, im szybciej się ogarniesz, tym szybciej zjemy śniadanie, a im szybciej zjemy śniadanie, tym szybciej wyruszymy w podróż - Wyjaśnił, mając wszystko zapakowane co do joty, on to dopiero jest mądry, a ja przy nim taki głupi, no i jak on może mnie kochać?
- Oczywiście, już idę - I tak jak powiedziałem, tak też zrobiłem, od razu ruszyłem do łazienki, gdzie zażyłem gorącej kąpieli, umyłem włosy, a następnie ułożyłem je na bok, w całkiem inny sposób postanawiając, że coś tam zmienię, oby tylko nie wyjść na kretyna, nie chciałbym też, aby mój panicz mnie wyśmiał, nie o to mi w końcu chodziło.
Zadowolony wyszedłem z łazienki, zwracając uwagi mojego narzeczonego, który od razu mi się przyjrzał z jakiego powodu bardzo zaskoczony tym, a tak dokładnie czym, bo ja nie wyglądam inaczej, wyglądam źle? Jestem brudny? A może coś jednak z moimi włosami było nie tak? Teraz to już nie wiem, czy wyglądam dobrze, może powinienem coś w sobie zmienić? No chyba tak skoro na mnie tak patrzy.
- Coś nie tak? Jestem gdzieś brudny? A może źle wyglądam? - Zapytałem, wciąż nie rozumiejąc jego zachowania, to znaczy niezachowania a tego, że mi się tak przyglądał, chociaż to może też zachowanie. - Dziwnie na mnie patrzysz, wiesz? - Dodałem, podchodząc do niego, całując w czubek głowy.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz