Z ulgą wtuliłem się w jego ciało, bardzo ciesząc się z jego obecności tutaj. Kiedy wczoraj rano obudziłem się obok Kaito naprawdę przestraszyłem się, że Haru mnie zostawi i już nigdy więcej nie będę mógł cieszyć się jego ciepłem. Nie za bardzo wiem, co w nim takiego było, że ciągnęło mnie do niego i że nie potrafiłem bez niego żyć. Może to ta dobroduszność i bezinteresowność, która zawsze mnie zaskakiwała. Potrzebowałem pomocy, a on, bez oczekiwania na jakiekolwiek korzyści, po prostu to robił. Z reguły każdy, kogo na swojej drodze spotykałem, czegoś ode mnie oczekiwał za pomoc, i najczęściej były to rzeczy materialne, ale Haru? Jemu musiałem wręcz wciskać pieniądze na zakup jedzenia czy drewna na opał, które na mnie szło, co było dla mnie niezrozumiałe. Pieniądze były ważne w tym świecie, otwierały wiele drzwi, roztaczały nowe możliwości, pozwalały na życie w godnych warunkach, a on im mówił nie. Nadal tego nie rozumiem.
– Odzyskasz tę pracę. Obiecuję – odezwałem się cicho, przymykając swoje oczy.
– To nie jest w tym momencie najważniejsze. Wpierw poczuj się lepiej, a potem się zobaczy – odparł łagodnie, gładząc mnie po poliku. Ja jednak nie zamierzałem tego tematu odpuścić. Odkręcę to wszystko. Jeszcze nie wiem, jak, ale to zrobię.
Po zjedzeniu absolutnie nie miałem więcej energii, ale czułem się troszkę lepiej. Dobrze było mieć coś w żołądku, a jeszcze lepiej, kiedy nie czuło się nadchodzących mdłości. Tylko teraz znaleźć coś, na czym mogę się całkowicie skupić, by nie myśleć o tamtym dniu. Dobrze, że tego nie pamiętałem. Gdybym to pamiętał, i miał świadomość tego, co mu robił, gdzie dotykał, co mówił... Na samo wspomnienie o tym, co mógł mi robić poczułem, jak żołądek podchodzi mi do gardła, i także cała jego zawartość. Od razu odsunąłem się od Haru, gotów do podbiegnięcia do łazienki, i aby się uspokoić, zacząłem oddychać powoli i głęboko. Nie chciałem znów wymiotować. Ciągle wymiotując nigdy nie wydobrzeję, a póki nie wydobrzeję, ochrona Haru może być dla mnie niemożliwa.
– W porządku? – spytał ze zmartwieniem, kładąc dłonie na moich ramionach.
– Tak. Chyba. Muszę zacząć myśleć o czymś innym – wymamrotałem, skupiając wzrok na Tradycji, która właśnie do mnie podeszła, by otrzeć się o nogi.
– Mogę coś dla ciebie zrobić? – zapytał, gładząc mnie po plecach. Na pewno może coś zrobić, w końcu jego osoba zawsze mnie uspokajała. A gdyby tak poczytał...? Skupiłbym się na jego głosie. I nie myślał o tym, o czym nie powinienem myśleć.
– Może... – chciałem zaproponować to, na co przed chwilą wpadłem, ale w tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Nie do końca mi się to podobało. Nie chciałem nikogo tu widzieć. Co prawda, ktoś ze służby widział mnie w tym żałosnym stanie, no ale to było, jak spałem, więc jest to do przeżycia. Kiwnąłem w stronę Haru, by pozwolił na wejście. Mnie, z moim głosem, ciężko byłoby usłyszeć.
– Proszę – odezwał się mój narzeczony, i do środka weszła służąca, która oznajmiła, że do Haru przyszli strażnicy w sprawie pobicia. Czemu oni w takiej nieważnej sprawie działają szybko, ale w każdej innej już nie? Wychodzi na to, że muszę wydobrzeć w tym momencie.
– Zaproś ich do salonu, zaraz przyjedziemy – odezwałem się, podnosząc się z łóżka. Lekko się zachwiałem, ale utrzymałem się na nogach. Pierwszy, mały krok.
– Oczywiście. Czy... potrzebuje panicz czegoś? Źle się panicz czuje? Powinnam wezwać medyka? – zapytała, jak tylko dostrzegła moją twarz. Jak bardzo źle musiało ze mną być, skoro nawet służąca zwraca uwagę na takie rzeczy?
– Mam wszystko, co na tę chwilę potrzebuję, dziękuję. Możesz odejść – odparłem, chwytając za koc, którym chciałem zakryć lustro, by nie dostrzec swojego odbicia. Ten pierwszy raz wyjątkowo nie miałem ochoty na oglądanie siebie i tego, co Kaito ze mną zrobił. Haru będzie moim lustrem.
– Nie musisz tam iść, pójdę sam – odezwał się Haru, kiedy służąca opuściła sypialnię.
– Właśnie, że muszę. Muszę zapłacić kaucję, byś nie poszedł do więzienia. I muszę dowiedzieć się, za co dokładnie cię oskarża. Jeżeli tylko za pobicie, kaucja powinna wystarczyć. Gorzej, jak sobie coś wymyślił, ale jeżeli tak uczynił, muszę wiedzieć dokładnie, co takiego, by ci pomóc – odparłem, podchodząc do lustra, by w końcu narzucić na nie koc. Już od dłuższego czasu marzyłem o jego zakryciu. Dobrze, że w komu mogę to uczynić.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz