Wcale a wcale nie podobało mi się to, co powiedział, przecież wyraziłem się jasno prawda? Będę chodził do pracy, a on ma nie przesadzać, to nie jest aż tak ważne, nic mi się nie stanie i pewnie, gdybym się tak za siebie nie oglądał, wszystko byłoby dobrze, głupi jestem jak nigdy.
- Coś jest nie tak? Mikleo potrzebujesz wolnego? - Zapytała, zmartwiona kobieta, zerkając to na mnie to na mojego męża.
- Nie, tak - W tym samym momencie odpowiedzieliśmy na to samo pytanie sprzecznie, przez co spojrzeliśmy na siebie z widocznym niezadowoleniem malującym się na naszych twarzach.
- Miki przestań - Mruknął w moją stronę Sorey, dając mi jasno do zrozumienia, że on nie odpuści, no cóż, to już jego problem, bo ja odpuszczać również nie miałem zamiaru, przecież nic się nie stało prawda? No prawda, a więc nie ma co panikować, a przynajmniej tak uważam.
- To ty powinieneś przestać, niepotrzebnie stresujesz Alishe i siebie samego, fakt patrzyłem za siebie, ale to nie oznacza, że od razu ktoś chce nas zaatakować, a nawet zabić - Próbowałem do niego dotrzeć i pewnie by mi się udało, gdyby mnie słuchał, ale nie, bo i po co to robić prawda?
- Ależ nie, uważam, że Sorey ma rację, jeśli coś lub ktoś będzie próbował skrzywdzić cię, lub dzieci lepiej, żebyś został w domu - No i Alisha stanęła murem za moim mężem, to niesprawiedliwe, przecież ja chyba lepiej wiem, czy muszę się ukrywać, czy też nie, dlaczego każdy chce decydować za mnie? Nie jestem już dzieckiem no na prawdę, przeżyłem wiele. I mało co jest w stanie mnie jeszcze zaskoczyć.
Nawet tego nie skomentowałem, przewracając oczami, oni nie pojmują tego, że jeśli ktoś będzie chciał mnie zaatakować, będzie w stanie zrobić to nawet nocą, gdy nie będzie Soreya, a więc to, co robią, jest głupie tylko czy ktoś mnie tu posłucha? No właśnie nie i w tym cały problem.
- W takim razie Miki może wsiąść sobie wolne? - A on nadal swoje rany, ależ on jest oferujący, w tej sytuacji zaczynam żałować, że w ogóle z nim wyszedłem.
- Może ile chce, pod warunkiem, że sam tego chce, nie chciałabym do niczego go zmuszać - O no proszę, przynajmniej jedna osoba jest zainteresowana, tym co ja mam do powiedzenia, ależ mi z tego powodu miło.
- Nie chce, nie mam zamiaru zostawać w domu, mówiłem to już i zdania nie zmienię - Postawiłem, na swoje czym zdenerwowałem mojego męża i, mimo że nie pokazał tego przy Alishy, ja wiedziałem, że jest na mnie zły, zapewne sądząc, że ta decyzja była nieodpowiedzialna, no trudno była moja i tyle.
- Porozmawiamy o tym w domu - Ostrzegł mnie, czym się w ogóle nie przejąłem, może mówić, co chce, ja i tak wiem lepiej..
Spędziliśmy z kobietą jeszcze trochę czasu, nim zagraliśmy nasze dzieci, z którymi wróciliśmy do domu tym razem uboczne miasta, aby nikt nas przypadkiem nie zaatakował.
Sorey naprawdę panikuje, a ja nawet nie wiem, dlaczego aż taki jest.
Po powrocie do domu dzieci zajęły, się zwierzątkami nie zwracając na nas uwagi, dzięki czemu mogliśmy odpocząć na kanapie, niczym się już nie martwiąc.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz