Moje zachowanie może być dla niego dziwne, no kto w takiej sytuacji byłby tak spokojny i pozytywnie nastawiony do życia, zdecydowanie byłby to szaleniec, no cóż, mogę być szaleńcem, nie ma to dla mnie znaczenia, po prostu taki już jestem dla niektórych naiwny i głupi jednak to tylko przykrywka, gdy przychodzi co do czego, potrafię naprawdę wiele a z powodu tego, że prawie zawsze myślę trzeźwo, radzę sobie z życiem znacznie lepiej niż inni, nawet jeśli w tej chwili, a nawet w tej sytuacji jestem oszustem i Bóg wie sam, kim jeszcze stałem się dla ludzi, to nie ma znaczenia, przestaną garść, gdy nadejdzie odpowiednia chwila, a jak na razie musimy odpocząć, przyda się to nam obu.
- Nie zależy mi na tym, za kogo mnie mają, pracę mogę zmienić, a jeśli nic nie znajdę, poradzę sobie inaczej, a opiekuje się tobą, ponieważ cię kocham, to po pierwsze a po drugie nie mam do ciebie o nic pretensji, chciałeś dobrze, a jak wiadomo, każdy z nas ma prawo popełniać błędy dlatego, ale liczą się czyny, a nie popełnione błędy - Wyjaśniłem, może mieć mnie za głupka, który mało łapie i mało wie, jednak w rzeczywistości mogę go jeszcze nie raz zaskoczyć myślą, mową i spokojnym podejściem do życia w różnych sytuacjach.
- I tak uważam, że jesteś za dobry, nie tylko dla mnie, ale i dla innych, z tego powodu każdy może cię wykorzystać - Po jego wypowiedzi uśmiech sam pojawił się na moich ustach, no bo tak szczerze komu i co ja mogę dać? Nic nie mam i nic nie będę miał oprócz Daisuke którego nie oddam za żadne pieniądze, z resztą one nie są dla mnie ważne, nie potrzebuje ich.
- Cóż, nie wiele na mnie ktoś by zyskał, ja nic nie mam, potrafię tylko zrozumieć błędy ludzi i wyczuć czy naprawdę jest winien, czy też nie - Odpowiedziałem, patrząc na mojego panicza, nie chcąc, aby się przewrócił lub źle poczuł lepiej uważnie mu się przyglądać.
- Dla niektórych to wystarczy - Mój panicz zdecydowanie źle to wszystko widzi, dla niego każdy chce cię wykorzystać, a dla mnie świat nie jest tylko czarno biały, ma on inne kolory, które trzeba zobaczyć pod warunkiem, że się tego chce.
- Może tak może nie, to nie jest teraz ważne, wracamy? Widzę, że masz już dość i wcale się nie dziwię, powinieneś coś zjeść, to na pewno postawi cię na nogach - Zaproponowałem, z czym się zgodził bez zbędnego przekonywania mnie, że czuje się dobrze, gdy ewidentnie było widać, że tak nie jest.
Nie każąc mu zbyt długo czego, zabrałem go do rezydencji, gdzie od razu położył się do łóżka z ulgą wymalowaną na twarzy. Mój biedaczek on naprawdę jest taki słaby i delikatne.
- Chcesz coś może zjeść? - Od razu zapytałem o jedzenie. Czując, że powinien zacząć jeść, to postawi go na nogi.
- Nie wiem, czy dam radę coś zjeść - Jego wypowiedź trochę mnie martwiła, takim zachowaniem na pewno szybko nie dojdzie do siebie.
- Może chociaż spróbujesz? - Próbowałem, przekonać jednocześnie nie chcąc do niczego zmuszać, nie o to mi w końcu chodził, martwiłem się o niego, ale zmuszanie do jedzenia nie miałoby najmniejszego sensu, co wiem doskonale.
< Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz