Nie spodziewałem się, że to wszystko tak się zakończy, wiedziałem, że będę miał z tego powodu kłopoty, ale żeby aż taki? Myślałem sobie, że szef ze mnie żartuje, a on całkowicie poważnie pożegnał się ze mną, dając mi jasno do zrozumienia, że nie mam dokąd wracać a wszystko dlatego, że zaatakowałem Kaito, a to, że sobie na to zasłużył, nie miało najmniejszego znaczenia, wina była moja i konsekwencje były takie, a nie inne, to przykre, nie spodziewałem się, że tak to się skończy, jednak muszę wypić piwo, które sobie wlałem, ponosząc konsekwencje złego zachowania.
- Mnie? To nic takiego, większy problem mam z tym że ty mój drogi ledwo na nogach się trzymasz, chodź usiądź - Poprosiłem, prowadząc go na łóżka, gdzie mógł spokojnie usiąść, w tej chwili właśnie tego potrzebując.
- Nie mydl mi oczu, ja wiem, że coś jest nie tak, dlatego lepiej mów mi tu od razu co się dzieje - Mimo tego, że był zmęczony i czuł się źle, wciąż martwił się o mnie i – co gorsza – mną się przejmował, a nie sobą a tak być nie powinno, on ma zadbać o siebie nie o mnie, ja sobie jakoś z tym wszystkim poradzę, o ile to w ogóle jest możliwe, w tej chwili nie zapowiada się wcale tak dobrze, jak myślałem, kara za to, że go uderzyłem to jedno, ale utrata pracy to już przesada, z drugiej jednak strony, strażnik nie może nikogo bić i to dobrze wiedziałem, a mimo to nie powstrzymałem się, łamiąc najważniejszą zasadę.
- Nie mydlę, martwię się o ciebie, wyglądasz naprawdę źle - Zauważyłem, co było szczerą prawdą, która mu chyba nie do końca się spodobała, no cóż, na to nic już nie poradzę.
- Haru nie mówimy tu o mnie, co on ci zrobił? - Już dobrze wiedziałem, że mi nie odpuścić, że będzie pytał tak długo, aż mu nie powiem, co złego się wydarzyło.
- Zgłosił mnie za pobicie, właśnie straciłem pracę, dalszy proces toczył się już wobec mnie - Przyznałem się, ciężko przy tym wzdychając, nie umiałem robić nic innego, dlatego tak ciężko było mi to znieść, oczywiście nie żałuję, gdybym musiał, zrobiłbym to jeszcze raz nawet za cenę śmierci.
- Dlaczego cię zwolnił? Nie miał prawda - Mój paniczu chciał zrozumieć zachowanie mojego szefa, którego też wcześniej nie rozumiałem, teraz jednak już wszystko wiem, i rozumiem, jak wielki błąd popełniłem.
- Problem w tym, że może - Uspokoiłem go, a przynajmniej miałem nadzieję, że to właśnie zrobiłem, chociaż czy na pewno? Nie chyba raczej nie.
- Słucham? Po tym wszystkim, co dla nich robiłeś? - Burknął, biorąc to wszystko do siebie zbyt emocjonalnie, przecież to nie on będzie miał kłopoty, tylko ja więc to ja, a nie on muszę sobie z tym poradzić to raczej oczywiste.
- Cóż, nie miałem prawa jako strażnik zaatakować Kaito, takie zachowanie nie miało prawa się wydarzyć, niestety zrobiłem to, co zrobiłem i mam za swoje - Wzruszyłem na to ramionami, uśmiechając się do niego łagodnie. - Hej nie przejmuj się przecież to nie twoja wina - Dodałem, starając się go pocieszyć, aby nie brał tego wszystkiego do siebie..
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz