piątek, 15 marca 2024

Od Mikleo CD Soreya

 Nie do końca się z nim zgadzałem, no ale czy tego chcemy, czy nie to ma rację, jeśli teraz pójdę do pracy, to nie tylko stracę kolejny dzień z życia rodziny, to jeszcze nie będę miał pewność, że straż czy też służący na pewno dopilnują nasze dzieci podczas mojej nieobecności, a przecież nie chciałbym, aby coś im się stało, nie przeżyłbym tego, gdyby z mojej winy coś stało się naszym dzieciom.
- Masz rację, zostanę dziś w domu, jutro się wytłumaczył Alishy - Zgodziłem się na zostanie w domu.
- Bardzo się cieszę, już dawno nie mieliśmy czasu dla siebie - Wyszeptał, przytulając się do mnie, kładąc dłonie na moich biodrach z szerokim uśmiechem na ustach.
- Tak i wiesz, że dalej nie będziemy mieli? Nasze dzieci zaraz tu przyjdą i zabiorą nas do zabawy, a przynajmniej mnie, bo ty chyba powinieneś jeszcze spać, nie jesteś zmęczony? - Dopytałem zmartwiony, kładąc dłonie na jego policzkach.
- Po pierwsze to fakt czasu za wiele nie będziemy mieli, ale zawsze się coś znajdzie, a po drugie nie chce już spać, chcę spędzić czas z wami, z tobą i z moimi dziećmi - Zapewnił mnie, trochę zaskakując tą odpowiedziom, to znaczy ja rozumiem, że chcesz spędzić czas z nami i to bardzo się ceni, jednak myślę, że powinien odpocząć, wyspać się porządnie a później zająć się rodzinom.
- Mimo to skarbie uważam, że powinieneś się jeszcze położyć, nie chce, aby coś ci się złego stało w pracy - Zmartwiony patrzyłem na niego, czując, że powinien spać, nie przejmując się nami.
- Nie mogę, Miki muszę cię pilnować, kto wie, czy zaraz nie pójdziesz mi do pracy - Jego słowa mnie rozbawiły, on naprawdę myśli, że chce go oszukać? Przecież nigdy bym tego nie zrobił.
- Co? Haha, ty naprawdę przesadzasz - Rozbawiony położyłem się do łóżka, mając zamiar korzystać z lenistwa póki je mam, dzieci śpią, a ja nie chcę szukać pracy na siłę, gdy mam łóżko i męża.
- Ja? Owieczko ty moja słodka, oboje dobrze wiemy, że ty nie potrafisz usiedzieć na tyłku - To się zgadza, nie umiem ale teraz chce skorzystać z tego, co mam.
- Nie umiem, to jest prawda ale teraz to jest okazja, skoro i tak nie idę do pracy i dzieci śpią to dobry moment, aby jeszcze odpocząć - Objaśniłem swój plan, zaciągając go do łóżka, kładąc się na jego klatce piersiowej, zamykając oczy.
- Miki..
- Cicho śpij - Uciszyłem go, korzystając z ciszy i spokoju, dając odpocząć sobie jednocześnie i jemu samemu.

Przebudziłem się, gdy dzieci wyciągnęły mnie z łóżka, nie dając szans na przebudzenie się.
Zaspany otarłem oczy, orientując się, że jestem w kuchni, gdzie miałem przygotować dzieciom śniadanie. Jak miło, że zostałem tak brutalnie wyciągnięty z łóżka.
Niezadowolony zacząłem robić śniadanie, tłumacząc naszym pociechą dlaczego nie poszły dziś do szkoły, oczywiście one były zadowolone, bo każdy dzień wolny dla nich to czas na zabawę ale i na naukę której im nie odpuszczę, lekcje muszą być zrobione, będą przyjemnością ale i obowiązki inaczej być nie może..
Najpierw jednak śniadanie, po którym pomyślę co zrobić dalej...

<Pasterzyku ? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz