Dzisiejszej nocy nie spałem w łóżku sam z powodu czego spało mi się naprawdę dobrze, może nie tak dobrze, jak przy mężu, ale i tak nie czułem tej okropnej samotności w tym wielkim łóżku.
Dziś wieczorem, a raczej już nocą do mojego łóżka przyszła Hana, która nie chciała spać sama, prosząc mnie o to, abym pozwolił jej spać, że sobą, zgodziłem się na to tylko dlatego, że byłem w łóżku sam, czując jednocześnie, że tego potrzebuje.
Przytulając dziecko do siebie, spałem wyjątkowo dobrze, mogąc przytulać się do kogoś, w pewnym momencie wyczuwając na ciele tak dobrze mi znane dłonie.
- Sorey? - Szepnąłem cicho, odwracając głowę w jego stronę.
- Tak to ja owieczko, śpij, musisz być wyspany - Odpowiedział, równie cicho całując mnie w nos, co więc innego mogłem zrobić jak tylko pójść dalej spać.
Nie dyskutując z nim na ten temat, chwyciłem jego dłoń, korzystając ze snu, który mi jeszcze został.
Nie mogąc już dłużej spać, otworzyłem oczy, zerkając na zegarek, najwyższa pora już wstać robiąc to cicho aby Sorey mógł spokojnie sobie spać po na pewno męczącej nocy.
Cicho budząc córeczkę, zabierając ją z pokoju, prowadząc do łazienki, gdzie miała umyć ładnie rączki, ząbki i twarz idąc po Haru który wciąż jeszcze spał.
Na moje szczęście dzieci nigdy nie robiły problemu z powodu wczesnej pory, grzecznie przygotowując się do szkoły.
Robiąc śniadanie naszym maluchom, usłyszałem dobrze znane mi kroki, które zwróciły moją uwagę.
- A ty, dlaczego nie śpisz? - Zapytałem, nie musząc się nawet odwracać, wiedząc, że to mój mąż, bo któż by też inny.
- Też się cieszę, że cię wiedzę - Odpowiedział, witając się z dziećmi, nim podszedł do mnie, przytulając się do pleców.
- Cieszę się, tylko nie wiem, po co wstałeś, to nie twoja pora - Słusznie to zawierzyłem, słusznie też martwiąc się tym, że będzie zmęczony, co prawda gdy wrócę z pracy, możemy się położyć i pójść spać, mnie nie będzie to przeszkadzało, samo wtulenie się w jego ciało, zdecydowanie mi wystarczy, już nawet nie zależy mi na tym seksie, najważniejsze abyśmy mogli spędzić czas po prostu we dwoje.
- Nie moja to fakt, jednak kto jak nie ja uczesze wam ładnie włosy? Kto pożegna się z dziećmi? Nie mogę sobie spać, gdy tylko już nie śpisz, zrobię to, gdy opuścicie dom - Stwierdził, od razu porwany przez naszą córkę, która chciała mieć ładnie upięte włosy, nim przygotowałem śniadanie, które po uczesaniu włosów od razu dzieci zaczęły jeść..
- Jakieś wymagania? - Dopytał mój mąż, gdy tylko miał już czas na moje włosy.
- Chce dwa warkocze od góry łączące się z kokiem - Poprosiłem, od razu czując grzebień na moich włosach.
Sorey jak zawsze pięknie upiął moje włosy, które mi nie przeszkadzały, a do tego wyglądały naprawdę bardzo ładnie.
Zadowolony przejrzałem się w lustrze, stwierdzając jak zawsze świetną pracę, może właśnie to jest jego powołanie? Może kiedyś się nad tym zastanowi? O tym porozmawiamy później, teraz musimy już iść.
- Idziemy - Zawołałem, zwracając się do dzieci, które od razu się przy mnie pojawiły. - Idź spać, wrócę, najszybciej jak się tylko da - Poprosiłem, żegnając się z mężem, opuszczając już dom, nie mogąc spóźnić się do pracy a dzieci do szkoły, tym bardziej po tym wczorajszym dniu, aby dziś wszystko wyszło, jak zaplanowaliśmy...
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz