Zły? Dlaczego miałbym być na niego zły? Przecież nic złego nie zrobił, nie zdradził mnie, został wykorzystany, co wcale lepsze nie jest broń boże, już chyba bym wolał, aby poszedł z nim do łóżka, za zgodą niż został tak okropnie wykorzystany, jestem aż zdziwiony, że on to tak spokojnie przyjął, gdybym ja był na jego miejscu, chyba nie potrafiłbym tego przełknąć.
- Nie jestem zły, to znaczy jestem ale nie na ciebie, jestem zły na Kaito, za to, co ci zrobił, nie miał na to prawa, dlatego mu się dostało i nie obchodzi mnie to, że się na mnie zemścić, uważam, że sobie na to zasłużył, zdecydowanie powinien dostać jeszcze bardziej i tak pewnie by się stało, gdyby nie straż, że też akurat musieli tam być właśnie teraz, nie dość, że mi przeszkodzili, to jeszcze widzieli to wszystko, w pracy na pewno nie będę miał spokoju ale to nie jest ważne, najważniejsze jest to, że pokazałem temu dupkowi, gdzie jest jego miejsce.
Daisuke odetchnął z ulgą, wyglądając na strasznie zmęczonego, mój biedaczek tak bardzo mi go teraz szkoda, najgorsze jest chyba też to, że nie mam pojęcia, jak mogę mu w tym wszystkim pomóc.
- Cieszę się, że nie jesteś na mnie zły - Wyszeptał, a gdy tylko usiadłem obok niego, wtulił się w moje ciało, zamykając swoje przemęczone oczy.
- Jak bym mógł, to nie twoja wina - Zmartwiony jego złym stanem bez pytania go o zdanie położyłem na łóżku, pozwalając przytulić do siebie, głaszcząc po włosach, mój biedny, jak ja mógłbym mu teraz pomóc? Tak strasznie mi przykro, że to się tak skończyło, nie chciałem nigdy dla niego źle, nigdy nie chciałbym, aby coś mu się stało, gdybym tylko z nim tam był, nie pozwoliłbym go skrzywdzić, teraz już na to za późno a on biedny cierpi, najgorsze w tym wszystkim jest to, że nic nie mogę na to poradzić, mimo że bardzo bym tego właśnie chciał.
Mój panicz zasnął, nie mając siły już na nic, a ja wcale się nie dziwiłem, gdybym był na jego miejscu, też byłbym zmęczony.
Tuląc go do siebie, pilnowałem, aby nikt ani nic mu nie przeszkadzał w śnie, chciałem, aby odpoczął. Czując, że bez tego się rozpadnie na kawałki.
Daisuke przebudził się możliwe, godzinę później nadal zmęczony i chyba głodny, a wszystko to wskazywał jego brzuch, który głośno dawał o sobie znać.
- Jak się czujesz? - Dopytałem, przyglądając mu się z uwagą, chcąc wiedzieć, w razie, gdyby coś mu się działo lub coś nie pasowało.
- Bywało lepiej - Odpowiedział, wywołując u mnie ciche westchnięcie, tego się właśnie obawiałem.
- A co jadłeś? - Pytałem dalej, unosząc jedną brew ku górze..
- Kanapkę z masłem - Słysząc jego odpowiedź, zmarszczyłem brwi, on tak poważnie? Przecież jeśli nie będzie jadł, może poczuć się gorzej, a tego dla niego nie chce, nie chce, aby czuł się gorzej..
- Kanapka? Daisuke tak nie może być, musisz coś zjeść, co jeśli mi tu padniesz? Przecież tak niw może być - Mówiłem spokojnie, a jednocześnie ze zmartwieniem, którego nie dało się ukryć. - Może chcesz coś zjeść? - Dopytałem, mając nadzieję usłyszeć pozytywną odpowiedź.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz