Minęło bardzo dużo czasu, nim w końcu byłem w takim stanie, by wsiąść na konia i udać się w podróż. Myślałem, że będzie to trwało znacznie szybciej, ale nocne koszmary, które nawiedzały mnie praktycznie każdej nocy, nie pozwalały mi wypocząć. Zresztą, nie tylko mnie, Haru także, bo przecież to on zawsze był obok i mnie uspokajał, a jak zaproponowałem mu spanie w osobnych pokojach, to się nie zgodził. Czułem się źle, że przeze mnie mój narzeczony się nie wysypia, nie dość, że musiał mnie znosić w najgorszym stanie psychicznym i fizycznym, to jeszcze się sam nie wysypiał. Stan ten utrzymywał się jakieś dwa tygodnie. Owszem, do teraz dalej koszmary dalej mnie męczą, budziłem się jednak znacznie mniej dramatycznie, a więc i Haru nie był przeze mnie budzony, więc chociaż on jeden mógł odpocząć.
Martwił mnie brak odpowiedzi na listy, które wysłałem jakieś trzy tygodnie temu. Nie wysyłałem ich nie wiadomo jak daleko, więc odpowiedzi powinny dotrzeć. Chyba, że nie chcą mi pomóc. Albo listy zostały przechwycone. Albo po prostu jeszcze myślą nad odpowiedzią, bo naprawdę chcą mu dokopać. Sam już nie wiem, co o tym myśleć. Obawiam się najgorszego, że nie otrzymam odpowiedzi i nie uda mi się zwrócić mu pracy. Mógłbym spróbować jakoś użyć swoich pieniędzy i koneksji, ale to też byłaby długa droga, i niepewna. I skazy, która jest na imieniu Haru, bym się nie pozbył, a to także chciałem osiągnąć.
Powoli przygotowując nas do wyjścia udałem się do Suzue, by poprosić ją o chwilowe przejęcie moich obowiązków na czas mojej nieobecności. Gdyby nie ona, to raczej nie mógłbym sobie pozwolić na takie wyjazdy. Suzue, jak to Suzue, musiała się dopytać, co się dzieje, jak się czuję, i czy wszystko w porządku. Nie mówiłem jej o tym, co Kaito mi zrobił, i raczej nie zamierzam. Nie było to coś, czym chciałem się chwalić. Suzue uparła się, że będzie mnie chronić, więc nie wiem, jakby na taką sytuację zareagowała. Zresztą, nie chcę jej martwić. Wystarczy, że Haru musi znosić mój ciężar, a i tak się z tym źle czuję.
Po tym wróciłem do sypialni zobaczyć, czy Haru już wstał. Dzisiejszej nocy nie najlepiej spałem, znów nawiedzały mnie koszmary, więc dosyć wcześnie wstałem i zacząłem działać, nie budząc przy tym Haru. Chciałbym, by się wyspał i wypoczął, bo przez ostatnie dwa tygodnie raczej sobie przy mnie nie wypoczął.
- Dzień dobry – odezwałem się, kiedy dostrzegłem, że mój narzeczony wstał. I wyglądał lepiej ode mnie. Ja miałem podkrążone oczy, i pomimo tego, że wszystkie ślady po aktywności Kaito zniknęły, nieustannie miałem wrażenie, że one tam są, i z tego powodu dalej nosiłem ubrania dokładnie zasłaniające moje ciało.
- Dzień dobry – mruknął, przecierając zaspane oczy. – Jak się czujesz? – dodał, patrząc na mnie ze zmartwieniem.
- Całkiem dobrze. Może trochę głodny jestem – przyznałem, podchodząc do szafy. Nie wspominałem mu, że słabo spałem z powodu koszmaru, bo znów by się zamartwiał. – Poza tym, zacząłem już nas powoli przygotowywać do wyjazdu. Wydaje mi się, że to idealna pora na to, z konia raczej nie zlecę – odpowiedziałem, poprawiając swoje włosy. Lustro dalej było zasłonięte, więc trochę to tak robiłem na oślep. Zresztą, cokolwiek bym nie zrobił ze swoim wyglądem, to raczej go nie poprawię.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz