Uśmiech sam pojawił się na moich ustach, może we mnie nie wierzyć, ale ja zapamiętam to wszystko i pewnego dnia go tym zaskoczę, najwidoczniej za mało we mnie wierzy, ale to się kiedyś zmieni, a przynajmniej taką mam nadzieję.
- Śmiej się, śmiej, jeszcze cię zaskoczę moją pamięcią, w którą nie wierzysz - Odpowiedziałem mu, trochę urażony tym jak się do mnie odnosi, no ale cóż ja z nim mam? On po prostu już taki jest, a ja akceptuje go takiego, jakim jest.
- W porządku powiedzmy, że ci wierzę - Odpowiedzi, kończąc herbatę, której jeszcze przed chwilą nie chciał, ale i tak wypił, jak ja dobrze wiem, czego on potrzebuje, nawet lepiej niż on sam.
Nic już nie mówiąc, bo i po co odstawiłem kubki na bok, wracając do łóżka, byliśmy już umyci, a więc nic nie trzeba było już zrobić.
Przytulając go do siebie, ucałowałem w czoło, zamykając swoje oczy, chcąc pójść już spać.
- Dobranoc - Odezwałem się, głaszcząc go po włosach, miękkich i pachnących włosach, które powoli wracały do swojego poprzedniego stanu.
- Dobranoc - Odpowiedział cicho, chowając głowę w moich ramionach.
Sen był dla mnie bardzo spokojny, niestety nie da mojego panicza, który obudził się w nocy z krzykiem, czym mnie zaskoczył.
- Hej, wszystko w porządku? - Zapytałem, zaspany przytulając go delikatnie do siebie.
- T..tak po prostu miałem zły sen - Odpowiedział mi zmęczony, powoli się uspokajając.
- Rozumiem, nie bój się, jestem tu przy tobie i nie zostawię - Uspokajająco mówiłem do niego i głaskałem po włosach, tylko czekając, aż znów zaśnie, snem spokojnym.
Nie mogąc już spać, leżałem przy nim, pilnując, aby znów sen nie został zakłócony przez kolejny koszmar.
Nad ranem znów zasnąłem chyba zmęczony tym ciągłym pilnowaniem mojego panicza, który już spał, nie budząc się już ani razu.
Ponownie obudziłem się kilka godzin później bez mojego panicza, który właśnie siedział przy biurku, coś tam sobie wypisując, zaciekawiony wstałem cicho z łóżka, podchodząc do mojego panicza.
- Dzień dobry mój panie, co ty tam robisz? - Pozostałem, zwracając na siebie całą jego uwagę.
- Dzień dobry, pisze do ludzi, którzy znają Kaito, mam nadzieję, że pozwoli to na ukaranie go lub chociaż pomoże nam w kilku sprawach - A on znów swoje, czy może przestać, się aż tak mną przejmować? Przecież ja już coś na ten temat mówiłem, z drugiej strony, jeśli to ma pomóc w jego sprawie chyba lepiej, aby pomogło niż gdyby miał się nadal męczyć z poczuciem winy.
- Jesteś pewien, że tego właśnie chcesz? - Zapytałem, niby to rozumiejąc, jednak z drugiej strony martwiąc się o niego, przecież to może go stresować, wykończyć cokolwiek innego.
- Jestem pewien, chce to zrobić teraz, im szybciej się za to zabierzesz tym dla mnie lepiej i dla ciebie również - Akurat ja sobą to się nie przejmowałem, bardziej martwiłem się o niego i o zdrowie które nie było jeszcze takie, jaki być powinno.
- Skoro tak uważasz, chcesz może coś? A może mogę ci, jakie pomóc? - Zmieniłem temat, nie chcąc już drążyć tego poprzedniego tematu.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz