środa, 20 marca 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Nie za bardzo chciałem iść spać, tak bez mojego Mikleo? Przecież to nie było to samo. No ale nie mam też za bardzo innego wyjścia, muszę w końcu odpocząć, i pójść się umyć. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, ten wieczór będzie tylko mój i Mikiego. Chyba, że moja Owieczka będzie zmęczona, to wtedy raczej spokojnie ten czas spędzimy. Najważniejsze było dla mnie dobre samopoczucie mojego męża. Tylko żeby mi później nie narzekał, że potrzebuje seksu, bo chyba najbliższa taka okazja się wydarzy... jak skończę pracę. I on skończy pracę. Ja skończę pracę za dwa tygodnie, a on...? Nie mam pojęcia, nie znam jego umowy z Alishą. Oby też w miarę szybko skończył, a najlepiej razem ze mną. Wtedy byłoby idealnie, bo ja już pracy kolejnej w tym roku raczej brać nie zamierzam. Niektóre noce naprawdę były lodowate, i później będzie tylko gorzej. Oczywiście, jeżeli nasza sytuacja finansowa będzie nienajlepsza, no to będę pracował, chociaż nie jestem pewien, jak długo bym to robił, bo prędzej czy później bym zachorował, a choroba u mnie przebiega gorzej niż tragicznie. 
Już po chwili zostałem sam w domu, co ani trochę mi się nie podobało, ale cóż miałem zrobić? Musiałem to zaakceptować. Zwierzaki już nakarmione były, dlatego poszedłem na górę, by się umyć. Troszkę poleżałem w tym mięciutkim łóżku, i moje mięśnie nie były już tak strasznie obolałe, aczkolwiek niektóre ruchy mnie dalej bolały. Nie pogardziłbym jakimś miłym masażem, który na pewno dobrze by zrobił na moje mięśnie. Tylko nie mam przy sobie za bardzo nikogo, kto by mnie takim poratował. No nic, przeżyję to jakoś. Umyłem się więc i poszedłem do łóżka, gdzie, na moje szczęście, zasnąłem bardzo szybko. 
Obudziłem się dużo, dużo później, a ta dołująca cisza w domu uświadomiła mi, że dalej jestem sam. Leniwie zerknąłem na zegarek, na którym powoli dochodziła trzecia. Blisko piętnastej było. Troszkę tak dzisiaj sobie pospałem, aż sam byłem w szoku, że tyle przespałem. I jeszcze bym poszedł spać,  w sumie. Ja to jednak strasznie leniwy jestem... a czy sam mój żywioł nie powinien sprawiać, ze taki bardziej energiczny jestem? W końcu, ogień się właśnie bardziej z energią kojarzy. A ja bym tylko spał i spał... misie teraz mają fajnie, bo się szykują do snu zimowego i się niczym nie będą musiały przejmować. Też bym tak chciał, przespać całą zimę... ale to by piękne było. Niestety, ja misiem nie jestem i będę musiał przetrwać całą zimę przy ogniu tlącym się w kominku. 
Martwił mnie jeszcze brak Mikleo. Nie powinien już wrócić? Dzieci na pewno skończyły zajęcia, więc skoro nie ma ich tutaj, to muszą być u cioci. Czyli ciocia znalazła dla nich czas. A nie mówiłem? Lailah ma fioła na ich punkcie. Tylko skoro tak bardzo lubi dzieci, to czemu sobie własnych nie sprawi? Chociaż, jak sobie przypomnę, jak mój Miki musiał cierpieć przy porodzie, to nawet trochę jestem w stanie to zrozumieć. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak bardzo moja Owieczka cierpiała. Już nie mówiąc o tym, że noszenie dziecka w sobie także nie było najprzyjemniejsze. 
- A może odwiedzimy pana w pracy, co? – zaproponowałem Lucky’emu, nie mając ochoty na siedzenie w domu. Chyba, że byłby tu Miki. Z Mikim mógłbym siedzieć. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz