Nie do końca rozumiałem, dlaczego miałbym go budzić, przecież ja muszę wstać wcześniej, ale on, on nie musi, ja sobie jakoś poradzę z Kaito, a przynajmniej miałem taką nadzieję, teraz gdy sobie to analizuje na spokojnie w głowie, nie powinienem był tego robić, z drugiej jednak strony dałem mu nauczkę, zasługiwał na to, jak nikt inny na tym świecie, skrzywdził mojego panicza, a więc to, co ja mu zrobiłem, to nic w porównaniu do tego, co on zrobił mojemu paniczowi.
- Nie rozumiem, dlaczego miałbym cię budzić, nie ma potrzeby, abyś poszedł tam ze mną, przecież poradzę sobie z Kaito, a przynajmniej tak mi się wydaje - Odpowiedziałem, nie chcąc to męczyć, on czuł się naprawdę źle, dlatego nie czułbym się dobrze, z tym że tak się dla mnie poświęca, przecież on ledwo na nogach się trzyma, a więc może nie być w stanie tam pójść, a spotkanie z tym draniem może, a raczej nawet na pewno nie będzie dla niego przyjemne.
- Haru on się zemści, zrobi wszystko, aby cię ukarać, muszę tam być, aby w razie co odpowiednio szybko zaatakować - Stwierdził, tłumacząc mi to, co nie było dla mnie na początku zrozumiałe.
- Mnie, właśnie on będzie chciał mnie ukarać nie ciebie, nie musisz, się męczyć tym bardziej po tym, co ci zrobił, nie chce i nie mogę cię na to narażać - Wyznałem, bojąc się o niego, przecież po tym, co przeżył, może mieć naprawdę spore problemy psychiczne, a przynajmniej tak mi się wydaje, ja bym miał.
- Nie mogę cię zostawić samego, jeśli to zignoruje, on cię skrzywdzi, na pewno już zgłosił to do straży i sam Bóg jeden wie, co ci za to uczynią - Jego słowa dały mi do myślenia, Kaito na pewno będzie chciał się zemścić, to wiedziałem, nie myślałem o tym, jednak jak może to się stać, teraz gdy mnie o tym uświadomił, troszeczkę zacząłem się niepokoić, mimo to uważam, że było warto, ten dupek nie miał prawa go tak potraktować, nie miał prawa zrobić mu krzywdy, za którą ku dopłaciłem.
- No to będę musiał sobie z tym faktem jakoś poradzić i poradzę, ale bez ciebie, ty masz trzymać się od tego jak najdalej, dla twojego zdrowia - Stwierdziłem, naprawdę prosto z serca się o niego martwiąc, nie chciałem, aby cierpiał a na pewno cierpieć będzie, jeśli go zobaczy.
- Haru przestań opowiadać takie głupoty, muszę tam pójść, muszę cię ochronić przed nim, nie pozwolę mu się na tobie mścić - A on znów swoje, to co robi, jest kochane, jednak tak sobie myślę, że powinien bardziej zadbać o siebie, a nie o mnie, ja sobie jakoś poradzę a on? On może naprawdę na tym udzielić, tylko czy mnie posłucha? Obawiam się, że nie.
- Nie dasz się przekonać prawda? - Zapytałem, mimo iż tak naprawdę znałem odpowiedź, która wcale mnie nie zaskoczy, a przynajmniej tak mi się wydawało.
- Oczywiście, że nie - No i waśnie tego się spodziewałem, on postawi na swoje, a ja nic nie mogę na to prowadzić.
- Jeśli tak uważasz, nie chciałbym jednak, abyś później czuł się źle, z powodu spotkania z tym gnojkiem - Przyznałem, delikatnie dotykając jego policzka, które wyglądało na tak zmęczone i spragnione snu jak żadne inne.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz