poniedziałek, 25 marca 2024

Od Mikleo CD Soreya

 Dałem mu już spokój, wiedząc, że Sorey musi odpocząć przed jutrzejszą pracą, tym bardziej że wczoraj, a nawet i dziś, bardzo dobrze się mną zajął, teraz przez najbliższe kilka tygodni nie będę się upominał, chociaż mam nadzieję, że nie będziemy musieli aż tak długo czekać, oboje lubimy seks i oboje go potrzebujemy, a więc nie lubimy za długo na niego czekać, jesteśmy młodzi i dużo go potrzebujemy, to znaczy my zawsze będziemy młodzi, dlatego zawsze będziemy mieli na to ochotę, jednak z czasem mój mąż może się mną znudzić, szukając nowej atrakcji, oczywiście nie podejrzewam go o to, bo wiem, że mnie kocha i tego nie zrobi, jednak z czasem kto wiem, może już nie będę dla niego tak atrakcyjny, jak kiedyś? Nie wiem, dlaczego ja o tym teraz myślę, chyba po prostu zaczyna mi się nudzić, dlatego wymyślam to i owo.
- Dobranoc kochanie - Szepnąłem, zamykając swoje oczy, ciesząc się, że jeszcze tej nocy będę miał go przy sobie, dobrze wiedząc, że już jutro nie będę go przy sobie miał.
Tej nocy znów tak dobrze mi się spało mając przy sobie ukochanego męża, przy którym wszystko było tak, jak być powinno.

Dnia następnego mogliśmy jeszcze trochę sobie pospać, dzieci miały jeszcze dziś wolne, a więc i one sobie troszeczkę posypały, dając nam okazję na odpoczynek.
- Dzień dobry owieczko - Usłyszałem, gdy tylko otworzyłem oczy, dostrzegając twarz męża, który wpatrywał się we mnie z uwagą, całując moje czoło.
- Dzień dobry kotku - Przywitałem, się rozciągając przy tym leniwie, nie mając najmniejszej ochoty na wstanie z łóżka, tu było mi tak dobrze, świeża pościel, którą zmieniliśmy, tak ładnie pachniała, a my mogliśmy trochę sobie odpocząć..
- Jakieś prośby związane ze śniadaniem? - Usłyszałem pytanie, które od razu wywołało uśmiech na mojej twarzy, jak ja lubiłem gdy robił mi śniadania, mam naprawdę cudownego męża nie mógłbym na niego nawet narzekać.
- Zjadłabym coś naprawdę słodkiego - Stwierdziłem, kładąc dłonie na jego ramionach, łącząc nasze ramiona w namiętnym pocałunku.
- Mamo, tato przestańcie, to jest blee - Dzieci, które weszły do pokoju, zauważyły, co robimy, od razu stwierdzając, że jest to blee, przecież nic złego nie robimy, tylko się całujemy, nie uprawiamy seksu, nie jesteśmy też nadzy, a więc co w tym jest złego? Dzieci naprawdę są dziwne. - Jesteśmy głodni - Dodała Hana, która wraz z Haru wskoczyła na łóżko, zmuszając nas do odsunięcia się od siebie.
- Dzieci mama chce coś słodkiego na śniadanie, chcecie też? - Sorey od razu skupił ich uwagę na sobie a może bardziej na śniadanie, które chciały zjeść.
- Naleśniki z czekoladą i dżemem! - Krzyknęły, skacząc nam po łóżku, nie przejmując się tym, że mogą z niego spaść.
- Oczywiście, w takim razie już idę wam zrobić śniadanie - Ucałował mnie w czoło, podnosząc się z łóżka, zostawiając mnie w nim samego, no może z dziećmi, ale to nie to samo.
- Zaczekaj, pomogę ci - Zaproponowałem, od razu chętny do pomocy.
- Nie owieczko, ty sobie odpocznij, a ja wszystko przygotuje..
- No dobrze skoro tak chcesz - Odpuściłem, wiedząc, że chce się wykazać, co bardzo mi się podobało.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz