Kiedy Haru nie było obok mnie, a ja powoli się rozbudzałem, zacząłem się zastanawiać nad tą sytuacją ze strażnikami. I doszedłem do wniosku, że chyba za szybko zareagowałem. Przestraszyłem się, że Haru może przy mnie nie być, poczułem się źle z powodu tego, że to przeze mnie może cierpieć, no i od razu zapłaciłem. Płacąc za te wszystkie niby przewinienia tak jakby potwierdziłem, że Haru to wszystko zrobił, a przecież tylko, albo i aż, go pobił. Teraz do straży go w ogóle nie przyjmą. Dalej nie wiem, dlaczego go zwolnili. Nie zrobił tego jako strażnik, nie nadużył swojej władzy, zrobił to poza służbą, powinni go co najwyżej zawiesić na czas trwania tego całego procesu. Że też musiał na niego napaść przy świadkach... gdyby nikt tego nie widział, byłbym jego alibi. I cala służba także by to potwierdziła. I nie byłoby tych wszystkich problemów, a ja znów dałem się podejść jak dziecko. Teraz co muszę zrobić, by Haru mógł wrócić? Kaito musi wycofać zeznania. Jak go do tego zmusić, nie mam pojęcia?
- Dziękuję – odpowiedziałem, biorąc do rąk kubek z gorącym napojem. Powinienem postarać się bardziej. Haru wiele dla mnie robi, wiele dobrego, a ja, zamiast mu pomagać, tylko mu szkodzę myśląc, że pomagam. Błąd, który teraz popełniłem, był iście dziecinny. Powinienem się wstydzić, że coś takiego uczyniłem.
- Nie ma za co, cieszę się, że mogę ci pomóc – odparł, uśmiechając się do mnie ciepło. To było niesamowite, że pomimo tego wszystkiego dalej mam w nim bezgraniczne wsparcie.
- Kocham cię – powiedziałem nagle, czując wielką potrzebę, by to powiedzieć. Tak po prostu.
- Ja ciebie też kocham – odpowiedział, uśmiechając się szerzej i po tym ucałował mnie w czoło. – Potrzebujesz jeszcze czegoś? – dodał, przyglądając mi się z uwagą i ze zmartwieniem. Strasznie dużo się o mnie martwił ostatnio. Niepotrzebnie. Czułem się okropnie słabo, ale póki nie myślałem za dużo o tamtej sytuacji, nie było najgorzej. No i też Haru przy mnie był, a to dawało mi bardzo dużo. Bez niego nie wiem, jakbym sobie poradził ze sobą. Nie wiem, jak on sobie radzi ze mną.
- Siły. Muszę napisać do kilku osób w sprawie Kaito. Umówić się na spotkania. Muszę znaleźć na niego coś, co sprawi, że wycofa oskarżenia względem ciebie – odpowiedziałem, opierając głowę o jego ramię, już w głowie szukając odpowiednich nazwisk. Obiecałem mu, że odzyska pracę, i zrobię wszystko, by tak się stało. Przy dobrych wiatrach niewiele będę musiał zrobić, bo bez niego sobie nie poradzą i wrócą po niego na kolanach, ale i tak muszę oczyścić jego dobre imię.
- Na to jeszcze przyjdzie czas – stwierdził, okrywając nasze ramiona kocem. Nie byłem przekonany, czy powinienem to odwlekać. Im szybciej, tym lepiej, zwłaszcza, że dalej nie wiem, w co gra Kaito. Ale cokolwiek to jest, to ogrywa mnie jak dzieciaka. – Myślałeś nad tym, by zgłosić straży to, co Kaito ci zrobił?
- Myślałem. I doszedłem do wniosku, że więcej z tego szkody niż pożytku. Nie mam żadnych dowodów, a on tak zmanipuluje innymi, że wyjdzie na ofiarę, a ja na tego złego. Już nie mówiąc o tym, że mogą mi nie uwierzyć. Jestem mężczyzną, mężczyzny nie da się zgwałcić, w końcu ma zawsze ochotę na seks – mruknąłem posępnie, wbijając wzrok w swoje dłonie. Ten pomysł zdecydowanie odpada. Muszę uderzyć w niego z innej strony.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz