Z jednej strony rozumiałem mojego męża, ale z drugiej trochę mnie jego zachowanie bawiło, przecież na pewno jest coś, co nas różny, chociaż nie, nie ma takiej rzeczy, jesteśmy tacy sami, dlatego Sorey faktycznie może mieć z tym problem.
- A co jeśli właśnie teraz to nie ja jestem twoim mężem i nie ja zrobiłem co przed chwilą dobrze? - Zapytałem trochę rozbawiony, widząc jego przerażenie na twarzy, które od razu się pojawiło..
- Nawet tak nie żartuj, to ty Miki, bo już teraz nie wiem - Przyznał, a ja zrozumiałem, że nie mogę sobie z niego tak żartować, bo jeszcze zacznie mnie unikać. Myśląc, że ja to nie ja, tylko mój brat.
- Tak głupku, mój brat mnie nie podmienił w łóżku, chodźmy już, musimy obudzić dzieci, przygotować je do szkoły i odprowadzić, abyś jak najszybciej mógł pójść spać - Odpowiedziałem, poprawiając swoje włosy w lustrze, mogąc opuścić sypialnie, idąc do pokoju naszych dzieci, które wybudziłem, prosząc, aby przygotowały się do szkoły, gdy ja wraz z mężem zaczęliśmy przygotowywać śniadanie dla dzieci, słysząc hałasy nadchodzące z sypialni.
- Dzień dobry ptaszki - Mój brat już wstał, szczerząc się do nas głupkowato, oczywiście bardziej patrząc na mojego męża niż ma mnie, widać doskonale, że bardzo mu się on podoba i najchętniej by go sobie wziął, co za człowiek naprawdę mógłby sobie już odpuścić. - A co wy tak wcześnie wstajecie? - Dopytał, przyglądając się nam z uwagą, podchodząc do stołu, aby przy nim usiąść zerkając na nasze dzieci, które przybiegły do kuchni.
- Cześć Makoto, musimy zaprowadzić dzieci do szkoły - Odpowiedziałem, gdy Sorey cicho się przywitał, nie chcąc za bardzo zwracać jego uwagi. Wiedząc, jak się to może dla niego skończyć. - Proszę, smacznego - Postawiłem, przed dziećmi talerze z jedzeniem zerkając na brata, który wciąż patrzył mi na męża, on naprawdę zaczyna przeginać.
Sorey w tym czasie postawił kubki z herbatą dla dzieci, wracając do naczyń, które od razu poszedł myć.
- Nie patrz tak na niego - Syknąłem, w stronę brata nie chcąc, aby tak się zachowywał, to mój facet i nie chcę, aby tak na niego się gapił.
- Oj tam wyluzuj - Wyszczerzył się do mnie, na co przewróciłem oczami, wychodząc na chwilę z kuchni, mój brat ruszył za mną, aby ze mną porozmawiać, nim zamknąłem się u góry w łazience, chcąc przed wyjściem, jeszcze coś zrobić z włosami, samo czesanie jest ładne, ale ja musiałem coś z nimi zrobić.
Zadowolony po wyczesaniu włosów opuściłem łazienkę, dostrzegając jeden drobny fakt, mojej rodziny już nie było w domu, co za drań udał mnie i zapewne wyszedłem z nimi, mam tylko nadzieję, że nie będzie chciał dobrać mi się do męża, bo opuści ten dom, szybciej niż zdąży cokolwiek mi powiedzieć.
Zły spojrzałem przez okno, nie wiedząc ich nigdzie. Wiedząc, że już ich nie złapie, nawet jeśli będę chciał.
Podirytowany uśmiałem na kanapie, czekając na powrót męża i brata, w tej chwili byłem naprawdę ciekaw, tego, jak się wytłumaczy i co to w ogóle miał być za głupi pomysł? Ja widzę, że ma coś do Soreya, ale takie głupoty to lekka przesada.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz