Zastanowiłem się nad jego pytaniem, chcąc mu odpowiedzieć zgodnie z prawdą. Wiedziałem w końcu, że miał rację, musiałem jeść, to była naturalna potrzeba, którą trzeba zaspokoić, no ale czy ja miałem na coś ochotę? Niekoniecznie. Moje ciało wolało o coś do jedzenia, ale z kolei ja sam jakoś tak niezbyt miałem ochotę na cokolwiek.
– Napiłbym się czegoś – zaproponowałem, dalej przytulony do jego ciała, nie mając ochoty się ruszać. Było mi tu dobrze. Czułem się bezpiecznie, było mi ciepło, było mi idealnie... czemu miałbym to zmieniać? Po tym, jak myślałem, że Haru mnie zostawi, musiałem się nim nacieszyć. Mój panie, jak ja strasznie się bałem, że go stracę. Mogłem sobie na niego narzekać, ale myśl, że miałoby go zabraknąć w moim życiu, była paraliżująca. Możliwe, że się trochę od niego uzależniłem. I nie wiem, czy to takie zdrowe. Pewnie nie, ale w tym momencie nie obchodziło mnie to za bardzo. Potrzebowałem go przy sobie i tylko na tym chciałem się w tym momencie skupić.
– A co byś chciał zjeść? – dopytał, nie chcąc mi odpuścić. I nawet go trochę rozumiałem, gdyby on tu był na moim miejscu, też nie pozwoliłbym na to, by cały dzień chodził bez jedzenia.
– Nie mam na nic ochoty. Wiem, wiem, powinienem zjeść, ale nie wiem, czy mi to przejdzie przez gardło. A mam serdecznie dosyć wymiotowania na ten dzień – przyznałem cicho, nie mając ochoty się od niego odsuwać.
– Więc przygotuję ci coś lekkiego. I zjesz tyle, ile możesz – dodał, gładząc mnie po policzku. Nie chciałem tego. Miałem jednak świadomość, że mi nie odpuści, i z tego też powodu pokiwałem głową. Nie wiem, co mi przygotuję, ale postaram się wziąć kęs, albo dwa. Powinienem dać radę, a coś w żołądku dobrze jednak mieć. – Zaraz wrócę – dodał, uśmiechając się do mnie ciepło.
Tak więc zostałem sam w pokoju ze zwierzakami, czekając na Haru. Dalej powoli do mnie docierało, co mój narzeczony mówił mi o Kaito, i ich bójce, i to było mocno niepokojące. On tego tak nie zostawi. Musiałem się zebrać w sobie, by na jutro być gotowym i pomóc Haru. Nie chciałem już nigdy więcej widzieć Kaito na oczy, nie chcę, by mnie widział, dotykał, przebywał w tym samym pomieszczeniu, co ja, chciałbym, by już po prostu zniknął z mojego życia, ale najwidoczniej los jeszcze chce sobie ze mnie zadrwić. Tylko jak ja do jutra doprowadzę się do porządku, nie mam pojęcia. Dołożę jednak wszelkich starań, by Kaito w żaden sposób go nie skrzywdził.
Haru w końcu wrócił, przynosząc ze sobą herbatę oraz owsiankę. Jak herbatę całkiem szybko wypiłem, tak na owsiankę nie byłem tak chętny. Wiedziałem, że Haru starał się dla mnie, i troszczy się o mnie, i dlatego starałem się jak najwięcej zjeść. Wziąłem kilka łyżeczek trochę na siłę, aż w końcu powiedziałem, że nic więcej nie chcę. Haru dalej wydawał się zmartwiony, ale pomimo usilnych chęci nie byłem w stanie więcej zjeść.
– Obudź mnie, jak jutro będziesz wstawał do pracy. Muszę dopilnować, by nic ci się nie stało. Kaito pewnie już od dawna działa, by ci zaszkodzić. Ja też powinienem działać, a nie tracić czas na sen – to ostatnie zdanie powiedziałem do siebie, zdając sobie sprawę ze swojego rażącego błędu. Muszę się skoncentrować i przeanalizować jego dotychczasowe działania, by wiedzieć, jak teraz może postąpić, i jakoś zareagować. Noc jeszcze młoda, mam czas, by to zrobić, jestem w stanie to zrobić, tylko muszę się skupić, i to mocno skupić.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz