Nie zamierzałem tak po prostu puścić Haru do więzienia. Nie zasługiwał na to, nie powinien płacić za błąd, który popełniłem ja. Zresztą, nie bez powodu zebrałem się w sobie i zszedłem tu na dół, ledwo trzymając się na nogach, nie chcę patrzeć, jak mi go zabierają na kilka długich tygodni. Przecież ja sobie bez niego nie poradzę. Nie dość, że bez niego całkowicie pochłoną mnie wyniszczające myśli z tej obrzydliwej nocy, to dobiją mnie wyrzuty sumienia związane z tym, że go nie ochroniłem. Nie ma mowy, że ja im teraz pozwolę zabrać Haru.
- Co dokładnie Haru ukradł? – zapytałem, kładąc dłoń na ramieniu mojego narzeczonego, delikatnie je ściskając dając mu tym samym znać, że ma stać i nigdzie nie iść.
- Sakiewkę z pieniędzmi. Pan Madea ocenił straty na dwa tysiące sztuk złota, więc to dosyć znaczne przestępstwo. Haru będzie musiał wszystko oddać, zapłacić odszkodowanie, a także odsiedzieć w więzieniu od kilku do nawet kilkunastu dni– odpowiedział Ryo, mrużąc oczy. Czyli pieniądze.. dobrze, że nie powiedział, że to jakiś osobisty przedmiot, jak jakaś pamiątka rodzinna, bo wtedy mógłby nie przyjąć odszkodowania finansowego. A tak nie ważne, jaką sumę rzuci, zapłacę wszystko. Byleby dał nam spokój. Bez większego wahania sięgnąłem do pasa, odpiąłem od niego sakwę z zawartością trzykrotnie wyższą od tej, którą rzucił Hoshino, i podałem mu ją. Dobrze, że zdecydowałem się wziąć nieco więcej, taka ilość na wszystko powinna starczyć. – Łapówki nie przyjmujemy – prychnął z obrzydzeniem.
- To nie jest łapówka. To pieniądze, które rzekomo Haru ukradł, odszkodowanie za pobicie i kaucja za pobyt w więzieniu. Sześć tysięcy. Powinno pokryć to wszystko – wyjaśniłem spokojnie, patrząc na niego wyczekująco.
- Daisuke, nie musisz mu płacić – odparł Haru, kiedy Ryo niechętnie odebrał ode mnie pieniądze. Jego słowa puściłem mimo uszu. Nie ważne, jaka suma, zapłacę wszystko, byleby tylko dał nam spokój. A teraz zapłaciłem za wszystko, legalnie, i nie powinien nic być w stanie zrobić. W teorii. Gdybym tylko miał dowody na to, co mi zrobił, możliwe, że bym to zgłosił, ale nie mając żadnego potwierdzenia, to tylko słowo przeciwko słowu i pewnie nic nie wskóram. Co więcej, pewnie obróci moje zeznania na swoją korzyść i zrobi tak, że to on będzie ofiarą, bo tego chciałem, i teraz chcę go oczernić. Ciężko mi jednak będzie znaleźć jakieś dowody. Gdyby ktoś widział, jak mi coś dolewa do tego szampana, albo jak nieprzytomnego mnie gdzieś zaciąga... to byłby jakiś dowód, prawda? Tylko czy wystarczający...
Ryo nie był zachwycony, ale wszystko działo się zgodnie z prawem, dlatego po chwili Hoshino wraz ze swoim partnerem opuścił sypialnię. I najwyższa pora, bo nie wiem, jak długo wytrwałbym jeszcze stojąc wyprostowany i pewny swego. Nie mogłem jednak im pokazać, że coś ze mną nie tak jest. I tak pewnie zauważyli, że coś jest ze mną nie tak. Zakryłem malinki zakładając golf, starałem się utrzymać minę jak najbardziej neutralną i poważną, no ale z tymi sińcami pod oczami wygrać nie mogłem. Nie ma chyba kosmetyku, który by je zakrył.
Zmęczony usiadłem na kanapie, ciężko oddychając. Nie robiłem nic, tylko zszedłem na dół i stałem przez kilka minut, a miałem wrażenie, że chyba jakiś maraton przebiegłem.
- W porządku? – zapytał zmartwiony Haru, klękając przede mną i chwytając moje dłonie.
- W porządku. Okropnie tylko słaby jestem. Ale teraz już powinien dać ci spokój. Chyba, że znowu go napadniesz – odpowiedziałem, siląc się na delikatny uśmiech. Chociaż nie będzie musiał siedzieć w więzieniu, a to nic przyjemnego nie jest, kilka godzin przesiedziałem i wystarczy mi to do końca życia.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz