poniedziałek, 25 marca 2024

Od Daisuke CD Haru

 Nie rozumiałem dziwnego zachowania mojego partnera, który coś chciał przede mną ewidentnie ukryć. I kompletnie omija odpowiedź na moje pytanie. Gdyby mi tylko pokrótce wyjaśnił, kim on jest, to bym poszedł za nim. A widziałem, że go znał, i z jakiegoś powodu nie chce, bym i ja go poznał. Też się czasem w ten sposób zachowuję, przy moich byłych partnerach, no ale ten typ... no nie mógł być jego partnerem, jest ewidentnie na to za stary. Ludzie mają różne fetysze, niektórzy wolą umawiać się z osobami znacznie starszymi od siebie, nie mnie to oceniać, no ale Haru? Trochę go już znałem, i on tego fetyszu nie miał. Gdyby miał, raczej ze mną by nie był. Albo raczej nie byłby ze mną aż tak długo. Chyba, że coś przede mną ukrywa. 
- Haru, nie ciągnij mnie tak, to boli – odezwałem się, próbując się zatrzymać. Byłem na tyle słaby, że nie mogłem się mu postawić całkowicie, ale trochę jednak oporu stawiałem i go trochę spowalniałem. Na moje szczęście, kiedy mu o tym powiedziałem, przystanął, patrząc a mnie ze zmartwieniem i lekkim spanikowaniem, co mnie zaniepokoiło. Kim był ten człowiek? Zrobił mu jakąś krzywdę? Mam go wrzucić do lochu? Jeszcze nie wiem, kim on jest, ale gęba jakaś taka znajoma się wydawała na pierwszy rzut oka, więc możliwe, że obracamy się w podobnym towarzystwem. I może nawet nie musiałbym się za bardzo starać, by coś na niego znaleźć. Już się przekonałem, że potrafią mnie otaczać najgorsi ludzie. 
- Przepraszam, po prostu chcę się już znaleźć w rezydencji. I ty chyba też, widzę, że już masz dosyć. No i... cholera – odezwał się, a jego wzrok utkwił gdzieś ponad mną. Nie zrozumiałem, o co mu chodzi, dopóki nie dostrzegłem mężczyzny, który go wołał, do siebie. A więc on szedł za nami przez ten cały czas? Uparty jest. Aż byłem ciekaw, czego tak bardzo od niego chciał. 
- W końcu cię złapałem, nie widziałem cię całe wieki, stęskniłem się za tobą – odpowiedział, ciężko dysząc, jakby do nas biegł. A wcale nie biegł, po prostu szybko szedł. No ale z takim brzuchem to faktycznie, mogło być trochę za dużo jak dla niego. To jest właśnie powód, dla którego boję się za dużo jeść. Nie chcę skończyć z taką figurą, jak on. 
- Ja tak nie do końca, poza tym, nie mam teraz czasu, musimy wracać... – odparł niechętnie, delikatnie ciągnąc mnie za nadgarstek chcąc mi w ten sposób pokazać, że chce iść. Ja z kolei chciałem się dowiedzieć, o co tu chodzi. 
- Czekaj, czekaj. Kim ty jesteś i czego chcesz od Haru? – spytałem starszego mężczyzny, dokładnie się mu przypatrując. Twarz faktycznie jakaś znajoma, ale bardzo słabo znajoma, gdzieś mi musiał mignąć na jakimś przyjęciu. 
- Proszę wybaczyć moje maniery, panie Kambe, Jin Hayashi, zajmuję się zaopatrywaniem tego wspaniałego miasta w żelazo najwyższej jakości. Mogliśmy się minąć gdzieniegdzie... muszę panu przyznać, ma pan wspaniały gust, Haruj jest niesamowity, ale czy mógłbym go na chwilę pożyczyć? – zapytał, na co zamrugałem kilkukrotnie. Ja wiem, że mój umysł nie jest w najlepszym stanie, i trochę niektóre rzeczy ciężej łapię, no ale tutaj kompletnie nie mam pojęcia, o co mu chodzi. 
- Pożyczyć? – powtórzyłem, marszcząc brwi. – On nie jest jakąś rzeczą, bym go pożyczał, to mój narzeczony. 
- Och, a więc pan nie wie... – zmieszał się, powodując u mnie jeszcze większe zdezorientowanie.  
- Czego nie wiem? – zapytałem, patrząc to na mężczyznę, to na Haru, który wyglądał tak, jakby chciał stąd zniknąć. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz