Chyba? A to akurat bardzo mi się nie podobało, po co było to chyba? Przecież ja to kocham bez tego chyba, kochałem jak nikogo innego na tym brudnym świecie, popełniłem w życiu wiele błędów, ale on, on na pewno nie był moim błędem i tego jestem w stu procentach pewien.
- Dlaczego mówisz chyba? Czy dalej ci powód abyś mówił chyba? - Zapytałem, uważnie mu się przyglądając, chcąc wiedzieć, czy robię coś źle, bo jeśli tak jest, to zdecydowanie muszę to zmienić aby już więcej w to nie wątpił.
- Wiesz, tak po prostu, ja nie przywykłem do tego aby ktoś kochał mnie tak naprawdę, dlatego chyba nie umiem w to uwierzyć do końca - Wytłumaczył, co rozumiałem, a jednak zacząłem się zastanawiać co zrobić aby jednak zmienił zdanie, z drugiej strony zastanawiam się, czy cokolwiek mogę zrobić aby zmienić jego zdanie, to chyba on musi się z tym pogodzić, musi zrozumieć, że naprawdę go kocham, a ja będę się starał aby zapewnić go w uczuciach, którymi go darze.
- A jest coś, co pozwoli zmienić twoje zdanie? - Zapadłem, mając ochotę mu jakoś pomóc w tym drobnym problemie, w końcu może jeśli coś zrobię, on poczuje się lepiej, to znaczy poczuje się przy mnie pewniej.
- Myślę, że po prostu twoja miłość mi wystarczy - Zapewnił mnie, wywołując szeroki uśmiech na moich ustach.
- Dostaniesz jej tyle, ile tylko będzie chciał i potrzebował - Zapewniłem, chwytając jego dłoń, którą ucałowałem. - I pamiętaj, że cię kocham - Dodałem, nie wiedząc, jak jeszcze mogę mu pomóc, chyba inaczej się już nie da.
- I ja ciebie kocham - Odpowiedział, łagodnie się do mnie uśmiechając, a tego uśmiechu naprawdę potrzebowałem, ostatnio w ogóle się nie uśmiechał, a to mnie martwiło, ja wiem, że czuł się źle, z powodu tego co stało się tamtego dnia, ale od tego jestem aby go wesprzeć, pomóc mu zrobić wszystko aby znów uśmiech pojawił się na jego twarzy, oczywiście nie od razu, bo to logiczne, że nie od razu da się pozbierać po takiej sytuacji, ale gdy się to uda, znów będzie szczęśliwy i tylko mój.
Przez resztę drogi rozmawialiśmy o innych sprawach tak aby już nie poruszać tego tematu, nie chcąc, aby czuł się wypytywany lub zestresował się z jakiegoś powodu, było przecież wiele innych tematów, które mogliśmy poruszać i to zdecydowanie niezwiązanych z tym co czujemy, co myślimy i co wydarzyło się tamtego strasznego dnia.
Do gospody trafiliśmy już wieczorem trochę zmęczeni całą tą wędrówką, niby To nie my chodziliśmy, ale jednak siedzenie na koniu cały dzień, sprawiało, że to i owo bolał..
Czując ulgę, gdy tylko znaleźliśmy się w pokoju, położyłem się na łóżku, czując niesamowitą ulgę, chyba właśnie tego przez cały dzień mi brakowało.
- Chciałbyś coś zjeść na kolację? - Usłyszałem głos mojego ukochanego.
- Szczerze powiedziawszy, to nie jestem głodny, wolałbym wziąć wspólną gorącą kąpiel. O ile w ogóle chciałbyś ją wspólnie wziąć, a po niej pójść spać nic mi się nie stanie, jeśli nie zjem - Przyznałem, nie mając nawet siły podnieść się do siadu, gdyż tak dobrze leżało mi się na łóżku.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz