Grzecznie siedziałem w domu, czekając na męża, zajmując się sprzątaniem tego, czego nie zdążył wysprzątać mój mąż, co pozwoliło mi nie myśleć o tym, ile czasu znów będę sam.
Słysząc dźwięk otwierany się drzwi, od razu skierowałem się w ich stronę, chcąc przywitać się z mężem.
- Dlaczego ty musisz być aż taki nieposłuszny? Przecież profilem cię tylko o zostanie w domu nic, po za tym - Usłyszałem zezłoszczony głos męża, który krzyczał tylko na kogo? Na mnie? Tylko dlaczego?
- Sorey? - Odezwałem się niepewnie, zastając go w przedpokoju, gdzie stał do mnie tyłem, trzymając kogoś za rękę.
Mężczyzna od razu odwrócił się w moją stronę, odkrywając przede mną mężczyznę, na którego się złości. Makoto? A on co tu robił? Odkąd dziadek nas rozdzielił, nie widziałem go i sam nie wiem, czy się cieszyć, czy jednak nie do końca.
- Miki? Co? Jeśli ty jesteś w domu, to kim on jest? - Zapytał, odsuwając się od mojego brata zaskoczony tym, że zaciągnął do domu mojego brata bliźniaka.
- To mój brat bliźniak Makoto, dziadek nas rozdzielił, gdy byliśmy dziećmi i szczerze nie spodziewałem się, że jeśli kiedyś go zobaczę - Przyznałem, patrząc na mojego brata, który od zawsze był cwany i coś tak czuję, że zaraz nasze życie nie będzie już takie samo.
- Ależ ty jesteś niemiły Mikleo, spotykamy się po tylu lata i zamiast dzień dobry słyszę coś takiego? - Po jego wypowiedzi westchnąłem cicho.
- Przepraszam, cieszę się, że cię widzę Makoto, zapraszam, rozgość się i czuj jak u siebie w domu - Przywitałem, zapraszając brata do środka. - Pójdę zrobić coś ciepłego do picia - Dodałem, od razu wchodząc do kuchni, gdzie mój mąż dołączył do mnie.
- Przepraszam Miki, myślałem naprawdę, że to ty, gdybym widział, że to twój brat bliźniak, nie przyprowadziłbym go do domu - Sorey czuł się naprawdę winien tego, że mój brat pojawił się w naszym domu..
- Hej spokojnie, ja naprawdę nie mam pretensji, pewnie byłeś zły, myśląc, że mimo prośby opuściłem dom, rozumiem to i nie mam pretensji, tylko uważaj na niego, on jest cwany - Poprosiłem, biorąc trzy kubki gorącej czekolady do salonu gdzie wspólnie porozmawiać, oczywiście Sorey w pewnym momencie musiał opuścić dom, aby pójść po nasze dzieci, które bezpiecznie wróciły do domu wraz z tatą, zaskoczone moim bratem, który przywitał się z dziećmi, musząc zaczepić mojego męża, który bardzo mu się spodobał, zapewne, gdyby mógł, od razu wskoczyłby mu do łóżka, o nie, nie jego niedoczekanie.
- Makoto zostaw mojego męża - Mruknąłem, naprawdę niezadowolony z tego, co robił.
- Oj wybacz, ale on jest taki słodziutki i niewinny i do tego przystojne, masz szczęście, że trafiłeś na takiego przystojnego anioła - Odpowiedział, zasiadając na kanapie, która chyba mu się naprawdę spodoba. - A tak właściwie mógłbym zostać u was na kilka nocy? Planowałem spać w jakimś hotelu, bo jestem tu tylko przejazdem, no ale skoro spotkałem mojego brata, chyba nie odmówisz mi pomocy prawda?
Po jego słowach spojrzałem na mojego męża, który nie był do końca przekonany, czy aby na pewno to dobry pomysł, ale dobrze wiedział, że i tak postąpię tak, jak się powinno postąpić.
- Dobrze, możesz zostać na kilka nocy, przyniosę za chwilę świeżą pościel i jakieś ubrania do spania, żebyś miał w czym spać - Zgodziłem się, wstając z fotela, od razu idąc na schody prosto do sypialni, w której miałem w planach poszukać pościel i czyste ubrania dla mojego brata..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz