środa, 20 marca 2024

Od Soreya CD Mikleo

 I on teraz, w tym momencie, proponuje mi masaż? Teraz? W tej chwili, w takiej sytuacji? Gdyby zaproponował mi wcześniej, kto wie, jeszcze bym się zastanowił, ale w tym momencie masaż to ostatnie, o czym myślę. 
- W tym momencie znacznie bardziej przeszkadza mi twoja propozycja masażu niż te moje ramiona – odparłem, wsuwając dłonie pod jego koszulkę, by móc podrażnić jego lodowatą skórę rozgrzanymi dłońmi. Bardzo dobrze, że jednak po niego poszedłem. Gdyby nie to, to by tam siedział i siedział, i nigdy bym się go nie doczekał, a tego już mógłbym nie przeżyć. Może i głupi to ja jestem, no ale czasem to wpadam na genialne pomysły. 
- No ale... – zaczął, trochę niepewnie. Że też musiałem syknąć z bólu... zaskoczył mnie trochę. Nie byłem przygotowany i tak się trochę zapomniałem, no i się nie powstrzymałem. Gdyby nie to, już byśmy się kochali. 
- Ale skup się na tym, że jesteśmy tylko ty, i ja. A to wiecznie trwać nie będzie, bo już jutro się to skończy – wyszeptałem, podgryzając płatek jego ucha. To trochę go przekonało, bo już nie marudził, a oddał mi się całkowicie, biorąc to, czym chciałem go obdarować, czyli było tak, jak miało być. 
Tak jak poprosiłem mojego męża, skupił się na tej chwili, którą wykorzystaliśmy w pełni. Najpierw na dole, na ścianie, na którą go popchnąłem na samym początku, a później, ignorując ból ramion, nieco wykończonego Mikiego wziąłem na ręce i zaniosłem na górę, do mięciutkiego łóżka, gdzie kontynuowaliśmy to, co zaczęliśmy. Chciałem w końcu zadbać o to, by mój mąż był w pełni zaspokojony, bo przecież znów przez dłuższy czas nie będziemy mieć ku temu okazji. Samemu także z tego korzystałem, w końcu kochanie się z moim mężem jest jedną z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie, no ale tak właściwie to jeszcze bym bez tego seksu trochę wytrzymał. To pewnie przez pracę, na którą traciłem większość energii.
- Jesteś usatysfakcjonowany? – zapytałem, kiedy późną nocą w końcu zmęczeni odsunęliśmy się od siebie. By móc go dostrzec w ciemnościach, jednym ruchem ręki zapalając pobliskie świeczki. Dzięki temu mogłem dostrzec to cudowne wykończenie na jego twarzy. Oraz sińce, które przypadkiem mu zrobiłem, chwytając tu i tam nieco mocniej, niż początkowo przypuszczałem. 
- Nawet bardzo – przyznał, uśmiechając się do mnie rozanielony. 
- Przepraszam za te siniaki, zapominam, że masz takie delikatne ciało – odparłem kładąc się obok niego. Moje ciało od razu westchnęło z ulgą. Jednak troszkę by mi się ten masaż przydał, czy coś... ale to nie dzisiaj. Albo dzisiaj, ale znacznie później, jak już się obudzimy, i ogarniemy, i przyprowadzimy dzieci... albo w sumie, to nie będzie za bardzo potrzebne, bo nie mamy na to czasu. W końcu ten ból minie i jakoś to będzie. 
- Wiesz, że jak mnie mocniej chwycisz, czy może szarpniesz, to nic złego? Kręci mnie to – odpowiedział, kładąc dłoń na moim policzku, by delikatnie go pogładzić. Była ona znacznie cieplejsza, niż na co dzień. Miła odmiana, zwłaszcza, że doskonale wiedziałem, że to przez seks, a nie przez to, że jest chory, albo brakuje mu wody. Albo może brakuje mu wody? Bo dawno jednak nie miał z nią styczności. 
- Ale jak to cię kręci? To cię nie powinno boleć? Jak ból może ci się podobać? – zapytałem, tak nie do końca go rozumiejąc. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz