Nie chciało mi się tak szybko wychodzić z pokoju, najlepiej byłoby zostać w gospodzie, dlaczego więc mój panicz tak szybko chcę ruszać w podróż?
Westchnąłem, patrząc na mapę, która wskazywała drogę do rezydencji panicza, kończąc posiłek, który naprawdę mi smakował, dobrze było się tak najeść przed podróżą, do końca dnia raczej już nie będę mógł nic zjeść, a nawet nie wiem, czy bym chciał, w drodze nie je się najlepiej.
Nie mając wyjścia, skoczyłem jeść to, co miałem na talerzu zabierając ze sobą mapę i talerz, który zaniosłem do gospodarza, dziękują mu za gościnę, idąc do koni, które były już przygotowane przez mojego ukochanego panicza.
Ziewnąlem zmęczony, przecierając zmęczoną twarz, rozciągając leniwie mięśnie które jeszcze pragnęły wygodnego łóżka.
- Gotów do drogi? - Bardzo chciałbym powiedzieć, że tak, ale szczerze tak nie było, chciałem spać, a on mi na to nie pozwolił, ten fakt bardzo mi się nie podoba no ale czy mogę z tym coś zrobić? No tak właściwie to nie, a więc nie mam co narzekać, zróbmy to, co mamy zrobić i nim się obejrzymy, znów będziemy w ciepłym i przytulnym kąciku.
- Nie mam wyjścia - Odpowiedziałem, biorąc Rain, na którą mogłem wsiąść, czekając na mojego panicza, z którym ruszyłem w podróż.
Oczywiście zmęczony nawet nie miałem ochoty za dużo mówić, z resztą mój panicz też nie miał na to ochoty, a to akurat mi nie przeszkadzało, mu zresztą też.
Wieczorem naturalnie trzeba było rozłożyć namiot, wkładając do niego koce, mogąc pójść spać, grzejąc się na, wzajem swoim ciepłem bijącym z ciała.
Rano znów nie chciało mi się wstać, powoli żałowałem, że w ogóle wpadłem na ten genialny pomysł, trzeba było zostać w rezydencji, gdzie było ciepło, chociaż tym to ja akurat się nie przejmowałem, bardziej przeszkadzało mi to, że muszę wcześnie wstawać, bo tego akurat nie lubiłem.
Nie mogłem jednak narzekać, Daisuke by się na mnie złościł za to, że teraz narzekam, a więc nie mogę tego robić.
Zniosłem te wczesne kilkudniowe poranki, mogąc odpocząć, dopiero gdy znaleźliśmy się w pięknej rezydencji mojego panicza.
- Pięknie tu - Odezwałem się zadowolony, gdy tylko wszedłem do środka.
- Jeszcze nic nie widziałeś, a już mówisz, że jest pięknie? - Rozbawiony zamknął za mną drzwi, kręcąc przy tym swoją głową, nie dowierzając w to, co właśnie powiedziałem.
- No tak, bo jest pięknie, każde miejsce, które należy do ciebie, jest pięknie - Stwierdziłem, uśmiechając się do niego, szeroko podchodząc bliżej, aby ucałować jego usta..
- Jeszcze zobaczysz, spodoba ci się, bardziej jak wejdziesz głębiej, to co teraz widzisz to nic - Zapewnił mnie, w co akurat mogłem uwierzyć, mój panicz akurat ma gust i wszystko, co jest wokół, niego też go ma, no może poza mną, ja nie mam gustu, nie taki jak ma on sam.
Kiwnąłem głową, zdejmując płaszcz z ramion, mając już dość podróży, najchętniej bym się już wyciągnął na łóżku i poszedł spać, wszędzie mogę spać, nawet na twardej ziemi jednak łóżka mi nic nie zastąpi tym bardziej, gdy ja robię za łóżko.
- Tego jestem pewien, chociaż bardziej od zwiedzanie mam ochotę na odpoczynek - Przyznałem, wciąż szeroko się do niego uśmiechając.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz