Pokiwałem głową na jego słowa, wdzięczny mu bardzo za to, że chce mi towarzyszyć. Nie chciał tego, i nie dziwiłem mi się. Może ich ścieżki za dużo razy się nie krzyżowały, ale jak już coś takiego miało miejsce, to nigdy nic dobrego mu nie mówiła. Zresztą, nigdy nikomu nic miłego nie mówiła, ani nie napisała, aż do tej pory. Dla pewności naprawdę powinniśmy pojechać tam najedzeni, bo za bardzo z tego obiadu nie skorzystamy, a przynajmniej ja bym się bał. Owszem, Haru na pewno by coś wyczuł, jednak są trucizny, których nawet psi węch nie jest w stanie wyczuć. Albo które można dobrze zamaskować. Nie chciałbym ryzykować jego zdrowiem.
– Dziękuję. Porozmawiamy, dowiem się, czego tak naprawdę chcę i wrócimy. Nie spędzimy tam za wiele czasu, nie będzie to potrzebne – powiedziałem, cicho wzdychając. Czegokolwiek by sobie zażyczyła, i tak ma za dużo. Zasługuje na coś znacznie gorszego – mruknąłem, nerwowo uderzając palcem o blat.
– Jeśli tylko tego chcesz – odpowiedział, chwytając moją dłoń.
– Chcę to mieć od niej spokój. Obawiam się jednak, że ona jest jedną z tych osób, która to przeżyje wszystkich – burknąłem, masując kark.
– Masaż? – zaproponował, odkładając pióro.
– Proponujesz mi go, bym poczuł się lepiej, czy może masz dosyć papierkowej roboty? – spytałem, unosząc jedną brew.
– Zawsze można połączyć jedno z drugim. Zresztą, już skończyłem, i wszystko powinno się zgadzać – uśmiechnął się głupkowato, co i na mojej twarzy wywołało uśmiech. – Kocham cię.
– Ja ciebie też – odpowiedziałem, trochę zaskoczony takim nagłym wyznaniem. Nie przyzwyczaiłem się do takich wyznań w takich codziennych sytuacjach. Muszę po prostu zakodować w głowie, że czasem Haru będzie mi tak losowo to mówił, zwłaszcza w momencie, w którym to najmniej się tego spodziewam.
– Dlatego teraz bardzo proszę kładź się na łóżku i daj mi się sobą zająć – poprosił, na co pokiwałem głową. Już i tak nie mogłem mu powiedzieć nie. Znaczy, mogłem, ale czy to coś da? Zresztą, i tak chyba wszystko, co dzisiaj do zrobienia było, więc... cóż, mogę chyba trochę się odstresować, prawda?
– Może kiedyś wspólnie na spa pójdziemy. Takie pełne spa. Nasmarowanie czekoladą całego ciała, maseczki na twarz, płatki pod oczy, masaż całych pleców... i do tego wszystkiego najlepsze wino – odpowiedziałem, będąc już odrobinkę rozmarzony. To też musimy zaliczyć przed moją zmianą.
– Najlepsze wino mogę już teraz zaproponować. I do tego może coś słodkiego – uśmiechnął się zachęcająco.
– Za słodycz podziękuję, jedzenia mi wystarczy. No ale wino... – uśmiechnąłem się do niego. – Z tobą zawsze chętnie się napiję – dodałem, posyłając mu zawadiacki uśmiech.
– Jedno wino, już się robi – potwierdził i zniknął za drzwiami.
Więc wino... po alkoholu zazwyczaj dochodzi do czegoś więcej, głównie z mojej winy. To może nawet lepiej, Haru na pewno zasługiwał na coś więcej po walce i tygodniu nieobecności. Jestem mu tak trochę to winien tych przyjemniejszych aktywności. Wiedząc, że nie mam za dużo czasu, chwyciłem za szlafrok, wyciągnąłem z szafy bieliznę, którą założyłem na sobie w noc poślubną i zniknąłem w łazience, by ubrać ją na siebie. Do najwygodniejszych nie należała, no ale trochę już dla mojego męża pocierpię. Niech tylko spróbuje nie zdjąć z mojego ciała szlafroka, to wtedy mogę się obrazić.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz