niedziela, 17 listopada 2024

Od Daisuke CD Haru

 Jak to nagle? Nie wzięło mi się nagle, było ze mną od zawsze. Zresztą, było to stwierdzenie faktu, nie moja personalna opinia. W porównaniu z tym, jak dbałem o siebie kiedyś do tego, jak dbam teraz, no to niebo a ziemia. Byłem stanowczy, trzymałem się swoich zasad, a potem... a potem się wszystko popsuło. Spędzając więcej czasu z Haru, nie miałem zbytnio warunków do tego, by dbać o siebie, chociaż na początku udawało mi się zająć i sobą, i nim, nie było więc w tym żadnej jego winy. Jedyne, kogo mogłem obwiniać, to siebie i moje lenistwo. 
– Ponieważ się zmieni. Jeżeli znajdę w ciążę, będę miał brzuch, który nawet po porodzie zostanie ze mną na dłuższy czas, potencjalnie już na zawsze. A jak się już go pozbędę, o ile się go pozbędę, zostaną ze mną rozstępy, i coś czuję, że nawet jak wrócę do swojej postaci, rozstępy te ze mną zostaną. Coraz bardziej oddalać się będę od ideału, nie, żebym już teraz był blisko – mruknąłem, spuszczając wzrok. Nic mnie nie przeraża tak, jak to, że przestanę się mu podobać. 
– Dla mnie zawsze będziesz piękny. Wiem, że teraz może to brzmieć dla ciebie abstrakcyjnie, ale jestem przecież świadom konsekwencji ciąży. Twoje ciało się zmieni, owszem, i ja te zmiany będę akceptować. A jeżeli dla ciebie będzie to za dużo, zawsze możemy zdecydować się na adopcję. Może być ciężko, jak sam kiedyś zauważyłeś, ale na pewno dalibyśmy sobie radę – stwierdził i ucałował mnie w nos. – Kocham cię, i uważam cię za idealnego. I zanim zaczniesz mówić, że masz blizny tu, tam, dla mnie to nie jest wyznacznik do ideału, ideał to nie nieskazitelność. Spojrzałbyś na nie bardziej przychylnie... przecież opowiadają one twoją historię. Ta na przedramieniu opowiada, jak wspaniałym człowiekiem jesteś, poświęcając dla mnie swoją krew, i jeszcze przy okazji mnóstwo pieniędzy pewnie. A te ukłucia na szyi wskazują, se przeżyłeś spotkanie z dużo silniejszym przeciwnikiem, czym przecież nie każdy się może pochwalić. 
– Gdyby nie ty, to bym nie przeżył – mruknąłem, zauważając ten jeden drobny fakt. 
– Gdybyś nie walczył i nie stopił wrzątkiem połowy jego twarzy, nie miałbym kogo ratować – poprawił mnie, gładząc kciukiem mój podbródek. – Skoro to tak bardzo się boisz tych wszystkich zmian i tego, że możesz mi się nie podobać po tym wszystkim, to zastanów się nad tym. Ja zaakceptuję każdą twoją decyzję, i zawsze będę zafascynowany twoim wyglądem. 
– Nie, nie, dam ci dziecko, tak jak tego chcesz – odpowiedziałem, od razu potrząsając głową. Już zdecydowałem i się nie wycofam. Wszystko zależeć będzie od tego, jak mój mąż będzie reagować, bo i tego się przecież bardzo boję. 
– A czego ty chcesz? – zapytał, nie spuszczając ze mnie swojego wzroku, który sam już potrafił powodować dreszcze przebiegające wzdłuż mojego kręgosłupa. 
– Twojego szczęścia. Byś mógł za kilka lat, albo nawet i teraz przyznać przed sobą samym, że nie żałujesz w wejścia w tą relację i jestem najlepszym, co ci się przytrafiło – wyznałem bez żadnego wahania. To był mój cel główny, do którego prowadziło mnóstwo innych, pomniejszych celów, których spełnienie na pewno sprawi, że osiągnę ten duży cel. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz