wtorek, 12 listopada 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Tak jak podejrzewałem, z Mikleo było coś nie tak. Zbyt gorący, zbyt rumiany, zbyt słaby. Nie dość, że czułem to za pomocą naszego paktu, to przecież ślepy nie byłem. Co za... to na pewno przez to spanie pod drzewem. Gdyby nie to, na pewno byłby po pełni tylko osłabiony, tak jak zawsze. Kiedy będzie następna pełnia, będę musiał po prostu nad nim popracować. Bez seksu. Owszem, seks znacznie nam to ułatwia, wyzuwa go z energii, trochę uspokaja, jednak nie zawsze można sobie na niego pozwolić. Będę jednak go pilnować, i jakoś go postawić do pionu. Nie zawsze w końcu będę mógł się nim zająć, a on, czy szaleje czy nie, musi nad sobą panować i racjonalnie myśleć. 
– A ty zbyt gorący. Przygotuję ci letnią kąpiel, by trochę tę gorączkę z ciebie zdjąć – mruknąłem, cicho wzdychając. 
– Nie chcę, żebyś odchodził. Dobrze mi tu przy tobie – wymamrotał, wsuwając swoje gorące dłonie po moją gorączkę. 
– Będzie ci jeszcze lepiej, kiedy twoja gorączka zostanie zdjęta. Kładź się do łóżka, owiń się kołdrą i nie zasypiaj, ja zaraz do ciebie przyjdę – poleciłem po dokładnym obejrzeniu go. Może to była moja wina? Może za ostro go potraktowałem i tak to na niego zadziałało? On w końcu strasznie przeżywa nasze kłótnie. Z drugiej strony jednak nie miałem za bardzo wyjścia, moja reakcja powinna być dla niego karą, by w końcu zrozumiał, że postępuje źle. 
– Budzisz mnie tylko po to, by znów odejść? – spytał, pusząc swoje policzki. 
– Musiałem ustalić, w jakim jesteś stanie. I wcale nie odchodzę. Będę przy tobie do wieczora, dopóki znów nie będę musiał wychodzić. Dlatego bez żadnego zasypiania mi tutaj, bo znów cię będę musiał obudzić. I znów zrobię to brutalnie – odpowiedziałem ostrzegająco, powoli podnosząc się z łóżka. Czy mi się to podobało czy nie, musiałem się nim zająć. Zresztą, nie miałbym serca zostawić go samego sobie, nawet jeżeli dalej byłem na niego zły za to, jak się zachował. 
Mikleo coś tam wymamrotał, ale opatulił się kocem, tak jak mu kazałem, utrzymując otwarte oczy. Oczywiście nie obwinię go, jeżeli mi tu zaśnie, ale chciałem, by spróbował utrzymać przytomność. Tak będzie łatwiej dla mnie i dla niego. 
Nie przejmując się tym, że miałem na sobie jeszcze ubranie z pracy, które było przesiąknięte zapachem dymu, alkoholu i potu, zabrałem się za przygotowanie kąpieli mężowi. Chociaż, czy mogę to nazwać kąpielą? Nie będę go mył. Chcę go tylko ochłodzić, dlatego też przygotowałem mu kąpiel letnią, nie zimną i gorącą. A po tym znów opatulę go w najcieplejsze rzeczy i koce i odprowadzę do łóżka, oferując gorącą czekoladę czy tam jego inny przysmak. To powinno być w porządku. 
– Woda gotowa, Miki. Dasz radę dotrzeć o własnych siłach czy mam cię zanieść? – zapytałem, kiedy już wróciłem z wieściami do sypialni. Od razu na wejściu zauważyłem, że oczy miał otwarte, zatem wykonał moje polecenie. I bardzo dobrze. Czyli jak się trochę postara, to potrafi. Teraz już jednak nie zamierzałem mu utrudniać życie, jeżeli będzie miał problem z utrzymaniem się na nogach, bez problemu go zaniosę do środka. Jeżeli nie, podtrzymam go i pomogę mu dotrzeć. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz