Kiedy obudziłem się rano, moim oczom ukazał się oczywiście jeszcze śpiący mąż, którego oddech był spokojny i głęboki. Uśmiechnąłem się łagodnie na jego widok, przez chwilę przyglądając się jego twarzy, której to rysy jakieś takie ostrzejsze się wydawały. W końcu zaczął tracić tak zwane dziecięce rysy, najwyższa pora na to, w końcu już ponad trzydziestkę ma na karku, chociaż dalej patrząc na niego nie powiedziałbym, że ma aż tyle. Dwadzieścia pięć maksymalnie, a to już i tak mocno naciągane. Też chcę tak dobrze wyglądać w jego wieku.
Nie chcąc go budzić powolutku się podniosłem z łóżka, chwytając za swoje ubrania i poszedłem do łazienki. Musiałem się w końcu ogarnąć, i to jeszcze tym, co mam, a mam niewiele. I jak mam być piękny, kiedy nie mam ku temu warunków? Umyłem twarz, ułożyłem włosy, i zabrałem się za ubranie się, z czego to ostatnie było najgorsze, i najdłuższe, a to wszystko ze względu na gorset wiązany od tyłu. Nałożenie go nie było niemożliwe, ale było trudne, i męczące.
– Może pomóc? – usłyszałem za sobą głos mojego męża. Uniosłem głowę i dostrzegłem go stojącego w drzwiach, ubranego jedynie w luźne spodnie.
– Byłoby mi bardzo miło. Dzień dobry – odpowiedziałem, pozwalając mu na pomoc mi.
– Dzień dobry, chociaż byłby lepszy, gdybym obudził się z tobą przy boku – powiedział, podchodząc do mnie i zabierając się za sznurowanie gorsetu.
– Nie chciałem cię budzić. Troszkę możesz ciaśniej, jest zdecydowanie za luźno – pouczyłem go i zobaczyłem, jak jego odbicie marszczy brwi.
– Ciaśniej? A będziesz miał jak oddychać? – mruknął, trochę się poprawiając.
– Będę, nie bój się – uspokoiłem go, cierpliwie stojąc w miejscu.
– Nie lubię takich gorsetów. I trudno się je zakładać i trudno się je zdejmuje – mamrotał sobie pod nosem, trochę już mało cierpliwie.
– Ale zobacz, jak moja talia wspaniale wygląda. I dzięki temu także moje pośladki wyglądają lepiej – zwróciłem uwagę, zadziornie się uśmiechając.
– Owszem, uwypuklone są, jednak ten gorset zabiera mi dostęp do twojego cudownego ciała – Haru westchnął ciężko, w końcu się odsuwając. – Gotowe. Ale nie wiem, czy nie jest za ciasno...
– Jest bardzo dobrze, dziękuję – odparłem, uspokajając go i następnie odwróciłem się w jego stronę, by go pocałować w policzek. – Śniadanie, karmimy Kodę i wracamy?
– Pewnie, jeszcze pogadam z wujem o remoncie... Tak właściwie, masz jakiś pomysł na to miejsce? – zapytał, jeszcze się upewniając, czy na pewno z tym gorsetem wszystko w porządku. Co on się dzisiaj tak tego uczepił?
– Cóż, ze względu na wielkość oraz lokalizację przeznaczyłbym je na swego rodzaju hotel, z własnego doświadczenia wiem, że chętnych byłoby sporo, osoby z wyższych stancji bardziej wolałyby spędzać noce tutaj, a nie w jakiejś zatęchłej gospodzie. Wspominałeś wczoraj jednak o przyjeżdżaniu tutaj z dzieckiem, więc możemy przeznaczyć jedno skrzydło dla gości, a reszta rezydencji dla nas. Miejsca tu sporo, goście byliby i tak na jedną noc, dwie... I sad, sad jest ogromny, więc bym się nim zainteresował, doprowadził do porządku. Niedaleko jest moja winnica, więc zrezygnowałbym ze współpracy z innymi dostawcami i pobierał owoce stąd, resztę by się sprzedało, albo spróbowałbym też może jakiś alkohol z nich robić... jakieś likiery może...? Nie jest to bardzo popularne, ale może my to zmienimy. Na pewno więcej będę w stanie ci powiedzieć, jak więcej się dowiem o tym miejscu, jak na razie nawet nie wiem, ile jest tu pokoi, i jakie tu są pokoje. Także jest to tylko moja sugestia, nie musisz się mnie słuchać, zrób, co ty chcesz, a ja ci pomogę we wszystkim, finansach, planowaniu... czego tylko będziesz ode mnie potrzebować – wyznałem, uśmiechając się łagodnie. Zdawałem sobie sprawę, że nie ma on doświadczenia w takich sprawach, dlatego tu jestem, by mu pomóc. Jak dobrze to rozplanujemy, no to mój mąż będzie miał pokaźne źródło dochodów, i te pieniądze będą faktycznie jego.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz