I tyle do szczęścia było mi trzeba, on blisko mnie ci więcej było mi trzeba? Tak właściwie to nic, to znaczy nie cię jednak było mi potrzebne, sen i powiem nawet, że potrzebuję dużo snu, bez którego nie będę miał siły normalnie funkcjonować, zresztą nie tylko ja go też się to tyczy, to natomiast za chwilę najpierw trochę go potulę, a później położymy się razem spać, obojgu nam to powinno podpasować.
Tak więc trochę go do siebie przytulałem, aż w końcu nie porwałem w ramiona, niosąc do łóżka.
Widziałem już wcześniej, że zasypia mi na kolanach, dlatego wcale nie zaskoczyło mnie, gdy zasnął chwilę po tym, jak wylądowaliśmy w miękkiej i świeżej pościeli wraz z kotami, które wskoczyły do nas, mrucząc głośno.
Ale te koty tak niewiele im trzeba, trochę jedzenia, trochę picia, ciepły kątek i czasem obecność właściciela nic więcej im do szczęścia nie trzeba. To tak, jak i mi, mam swojego pana przy boku, którego jestem szczęśliwy, mam swój kąt, i to zdecydowanie większy niż mi potrzeba, nie będę jednak narzekać, dobrze mi tak jak jest i nie zmienię już nic.
Z takimi myślami zasnąłem, trzymając w swoich ramionach najukochańszą istotę na całym świecie, co prawda wredną i złośliwą, natomiast wciąż ukochaną…
Obudziłem się, gdy Daisuke próbował uwolnić się z mojego uścisku, zaspany spojrzałem na niego, wypuszczając, że swoich objęć, rozumiejąc, że chce gdzieś iść, może potrzebuje załatwić swoje potrzeby, nie będę wnikał, jeśli będzie chciał, wróci do mnie, jeśli nie to u je niedługo wstaję, nie chcąc spać sam.
Mogłem się spodziewać, że już nie wróci najwidoczniej dość miał już snu, a przecież tak dobrze nam się spało, po co było to psuć? On naprawdę lubi utrudniać nam życie, to znaczy niby mi nic złego nie robię, natomiast mógłby leżeć przy moim, boku wtedy wszystko byłoby prostsze.
– Dlaczego nie leżysz w łóżku? – Zapytałem, zauważając jego brak chęci powrotu do łóżka i przebranie się w strój bardziej do pracy niż do odpoczynku.
– Nie chce mi się już spać, muszę zabrać się do pracy, mam co robić nie mogę się lenić – Stwierdził, co jakoś specjalnie mnie nie zaskoczyło, cały on, po co odpoczywać, gdy można pracować to przecież takie logiczne, ależ ja jestem niemądry, że tak od razu na to nie wpadłem, zdecydowanie muszę się postarać…
I co ja z nim mam? Nawet nie wiem, co mam powiedzieć, bo cokolwiek bym nie powiedział, to i tak nie zadziała, on postawi na swoim i będzie pracował, a ja i tak tego nie zrozumiem, bo przecież to nie ma sensu, odpoczynek nie jest dla niego aż taki ważny, a powinien być, bez niego i zdrowia nie ma.
– Skarbie praca nie zając, nie ucieknie, skup się na czymś ważniejszym – Zaproponowałem, podnosząc się do siadu, czując ból kręgosłupa, chyba nieźle oberwałem, no nic, wyliżę się z tego, jak zawsze.
– A co jest ważniejsze od pracy? – Dopytał, unosząc jedną brew ku górze.
– Sen, odpoczynek, relaks jest tego sporo i wiesz, jest zdrowsze – Wymieniłem wszystko to, co faktycznie było dla mnie ważniejsze od pracy, a przynajmniej w tej chwili nie na co dzień.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz