Jego słowa trochę mnie rozbawiły, a trochę zmartwiły, on naprawdę sądzi, że odrzuci mnie jego damska wersja? Szczerze w to wątpię, jak dla mnie jest piękny teraz i tak samo piękny będzie później, tego po prostu nie da się zmienić, w końcu ideał już zawsze pozostanie ideałem.
– Skarbie już o tym rozmawialiśmy, bez względu na to, jak będziesz wyglądał i jakiej płci będziesz, mnie zawsze będziesz pociągał. Wiem, że twoja kobieca strona to wciąż ty, a więc nie będę miał problemu z tym, aby się z tobą kochać, dla mnie najważniejsze jest, że to jesteś ty, że nie kocham się z żadną inną osobą, nie martw się i nie patrz tak na to, zaufaj mi, wszystko będzie dobrze – Uchwyciłem jego dłoń, całując jej wieszcz, uśmiechając się do niego ciepło. Chcąc, aby mi zaufał, aby uwierzył, bo nie mam powodu, aby go okłamywać, jestem pewien moich uczuć i pewien tego, co wydarzy się po jego przemianie.
– Wiesz, że w tej chwili tak naprawdę nie możesz być pewien, jak będę wyglądał po przemianie i czy na pewno wciąż będę ci się podobał, bo nigdy jeszcze mnie takiego nie widziałeś, z tego także powodu mogę być zestresowany, nie będąc pewien tego, jak mnie odbierzesz, gdy już do tej przemiany nadejdzie – Miał rację, miał prawo się przejmować i bać, natomiast no mogą się tym na jego miejscu, póki nie dojdzie do przemiany, a gdy już się tak wydarzy, a moje ciało zareaguje, a raczej nie zareaguje na niego w ogóle, wtedy będziemy się martwić, a jak na razie nie ma o czym dyskutować.
– Rozumiem twoje obawy, natomiast jeszcze do tego nie doszło. Nie myśl o tym, o czym jeszcze nie masz pojęcia i nie martw się tak bardzo tym, co będzie, zaczniemy martwić się później, w tej chwili chyba masz ważniejsze problemy od twojej przemiany – Zauważyłem, wspomnieniami, wracając do jego babci, która wciąż krążyła po mojej głowie, a o której on w porównaniu do mnie najchętniej by już zapomniał.
– Jaki mogę mieć większy problem od mojej przemiany i posiadania wspólnego dziecka? – Dopytał, chyba, nie przejmując się babcią, tak bardzo, jak przyjmuje albo może interesuję się ja.
– Wydaje mi się, że największym problemem twoim na dzień dzisiejszy jest twoja babcia, jej stan zdrowia, i to, co może się wydarzyć, jeśli umrze – Wytłumaczyłem, od razu, dostrzegając niezadowolenie rysujące się na jego bladej, ale jakże ślicznej twarzy.
– Nawet nie chcę słyszeć o tej kobiecie, niech się dzieje, co ma się dziać, byleby jak najdalej ode mnie – Mruknął, zły na nią za to, co kiedyś mu zrobiła, tylko czy aby na pewno? W głębi ducha wiem, że się o nią martwi, co by nie było to jego babcia, a nią trzeba się opiekować, nawet jeżeli była najgorsza na świecie.
– Nie będziemy o niej już rozmawiać, masz rację, pójdę zrobić kolację i może jakąś przekąskę słodką dla ciebie – Zmieniłem temat, skupiając się na tych przyziemnych teraźniejszych rzeczach.
– Nie chcę przekąski, wystarczająco już się zaniedbałem – Mruknął, odwracając głowę gdzieś w bok.
– Skarbie co ty opowiadasz, wyglądasz pięknie, nie wiem, skąd wzięło ci się to zaniedbanie – Trochę mnie to zmartwiło, dlatego chwyciłem jego podbródek, zwracając jego głowę w swoją stronę. – Jesteś piękny, dlaczego nagle uważa, że coś się zmieni? – Zapytałem, naprawdę tego nie rozumiejąc.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz