piątek, 22 listopada 2024

Od Daisuke CD Haru

 Jego propozycja nie była taka zła, widziałem tylko jeden problem, otóż czy starczy nam na to czasu? Wydawało mi się, że najlepiej będzie wynająć fachowca, który by tu się rozejrzał i powiedział, co i jak. Zanim jednak wie takowego zatrudni wolałbym być pewien, że jego wuj zaakceptował fakt, co się stanie z rezydencją. Nie chciałbym, by niewinny człowiek stracił życie. 
– Ale chcesz się tak przejść i rozejrzeć po rezydencji, czy chcesz do tego podejść profesjonalnie? Myślałem nad tym, by zatrudnić do tego kogoś, kto się na tym zna. On by to wycenił, ocenił, tylko żeby wuj go nie rozszarpał... jeżeli my to chcemy zrobić, może nam to trochę zejść. Rezydencja jest spora, nie zdziwiłbym się, gdyby mieszkało tu kilka rodzin na raz – odpowiedziałem, przyglądając się mu z uwagą, czując też jednocześnie lekkie rozczarowanie. W końcu wcale nie tak subtelnie zakomunikowałem mu, że mam ochotę na chwilę zbliżenia, być może nawet dłuższą chwilę, a on co? Marudzi mi, że wuj może tu wejść. Ale nie przeszkadzało mu kilkunastu innych ludzi, którzy mogliby nas zobaczyć w alejce. Gdzie tu logika? 
– Skoro tak mówisz... ja to bym się tak po prostu przeszedł. Spędził razem czas – wyjaśnił, uśmiechając się ładnie. Nie wyczułem jednak w nim jednak tego, co wyczuć chciałem. Jednak tutaj już do niczego nie dojdzie, coś tak czułem. Cóż, szkoda. Drugiej takiej propozycji mu składać nie zamierzam. Nauczył mnie seksu poza łóżkiem i teraz sam nie chce mi go dać. 
– Już ci się do domu nie spieszy? – spytałem, unosząc jedną brew. Nie uszło mojej uwadze to, że pierwszy zasugerował, by wrócić do domu, więc na pewno ma coś tam do zrobienia. Tylko co...? 
– Bardziej niż do domu chciałbym wrócić do pracy. Nie chcę zostać wywalonym, i też wypada się dowiedzieć, co ustaliła straż, dobrze wiedzieć, na czym się stoi – wyjaśnił, na co zmarszczyłem brwi. 
– Do pracy idziemy jutro. Razem. Dzisiaj i tak normalnie masz dzień wolny – przypomniałem mu, bawiąc się swoją obrączką. Ja do pracy iść nie muszę, ale chciałabym pozostawić porządek w swoich papierach, no i tak jak Haru też chciałem się dowiedzieć, co tam sądzi straż. Zaprowadziłem ich na miejsce zbrodni, wkręciłem w jakąś historyjkę o skłóconych wspólnikach, w której to jeden zabił drugiego, więc wszystko powinno być w porządku. 
– Tak? No tak... To tym bardziej możemy się przejść – odpowiedział, gładząc kciukiem wierzch mojej dłoni. 
– Jeśli tak bardzo chcesz – stwierdziłem wzruszając ramionami. Teraz to w sumie było mi obojętne, co zrobimy. Chociaż... wróciłbym do domu i zakopał się pod kołdrą, już do końca dnia nie robiąc nic. W taką porę roku, jak ta, tylko na to mam najbardziej ochotę. Szkoda tylko, że obowiązki wcale mi nie odchodzą. 
– Chodźmy więc – stwierdził, chwytając moją dłoń i ciągnąc mnie ku wyjściu z pokoju, a ja ruszyłem za nim. Tyle dobrego, że chociaż jego wuj będzie chodził bardziej poddenerwowany, chociaż nie taki miałem pomysł. Jednak już lepsze to, niż nic. Szkoda tylko, że nie wziąłem ze sobą żadnych cieplejszych ubrań... no nic, może spacer trochę mnie rozgrzeje. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz