czwartek, 14 listopada 2024

Od Daisuke CD Haru

 Tego było już za dużo. Nawet jeżeli starała się naprawić swoje błędy, idzie jej to strasznie, a tak właściwie, w ogóle nie idzie. Naprawdę myśli, że rozmową wszystko naprawi? Że zignoruję wszystko to, co uczyniła mi? Jak próbowała zniszczyć mi życie nie raz, kiedy tylko robiłem coś wbrew jej, by udowodnić swoją wartość. 
– Nie poznasz. Nie pozwolę, by cierpiało ono tak, jak ja – powiedziałem chłodno, nie ukrywają swojego żalu. 
– Staram się naprawić swój błąd... – odpowiedziała, ale zaraz jej przerwałem. 
– Aby się poprawić, należy te błędy zrozumieć. I przeprosić. Wątpię, że pierwszy krok wykonałaś, i przeprosin też nie usłyszeliśmy. Fałszywe, miłe słówka, które z trudem przychodzą ci przez gardło, się nie liczą – powiedziałem, patrząc chłodno na kobietę. Byłem już zmęczony tymi fałszywymi słówkami. Ta gra nic mi nie powiedziała, pytania, jakie zadawała, były... cóż, normalne, gdyby była ona normalna. Ot, babcia interesuje się życiem wnuka, nadrabia zaległości, ale ona... sam nie wiem, co chce ona osiągnąć. 
– Wyraziłbyś współczucie wobec starej kobiety, której dni są policzone – skarciła mnie, ale jakoś bardzo się tym nie przejąłem. 
– A ty wyrażałaś współczucie wobec zagubionego dziecka? Dałaś mi wsparcie, kiedy tego potrzebowałem, słuchałaś, czego chcę? I tak za to, czego się dopuściłaś, powinnaś gnić w więzieniu, a nie być otoczona służbą i luksusami – odpowiedziałem, podnosząc się od stołu. – Jeżeli naprawdę chcesz się zmienić odezwij się dopiero, kiedy to wszystko przemyślisz i naprawdę będziesz żałować, zamiast kierować się żałosnym strachem przed samotnością. Sama to na siebie sprowadziłaś – dodałem, opuszczając pomieszczenie, a następnie budynek. Z tego, co dostrzegłem kątem oka, Haru ruszył za mną, jednak tuż przed wyjściem został zatrzymany przez babkę. Jeżeli ona myśli, że go jakoś do siebie przekona, to się grubo myli. 
Sięgnąłem zza pazuchę, by wyjąć cygaro i je zapalić, ale oczywiście go tam nie bylo. Od czasu do czasu zdarzało mi się zapalić, chociaż nie tak często, jak kiedyś. Kiedy byłem bardzo zdenerwowany, do faktycznie paliłem, i teraz... oj, teraz by mi się to bardzo przydało. Co ona sobie w ogóle myślała? Że jej przebaczę, ot tak? To z jej winy Kaito pojawił się w moim życiu, i nie chciał go opwuścić. To ona wprawiła, że nie potrafię tweraz poprawnie wyrażać i odczytywać emocji. Odebrała mi rodziców. Jak ja mam jej to przebaczyć?
– W porządku? – usłyszałem za sobą głos mojego najdroższego męża, ale drogiego jedynie dla mojego serca, bo w utrzymaniu raczej nie sprawia mi kłopotów. 
– Nie. Dziwnie się czuję, kiedy stara się być taka miła. I kiedy jest taka słaba. Nie taką ją zapamiętałem. Prawie jej współczuję – wyjaśniłem, starając się uspokoić drżące ręce. – To twoja wina – dodałem, ciężko wzdychając. 
– Moja? A co ja takiego zrobiłem? – spytał, a ja zdałem sobie sprawę, jak to mogło wybrzmieć. – Nauczyłeś mnie empatii. Gdyby nie to, teraz bym się nawet cieszył, że w końcu dopadł ją zasłużony koniec. I żebyś mnie nie zrozumiał źle, jestem ci za to wdzięczny, ale bez tego byłoby prościej... Dobrze, że te starania jej idą okropnie, to te wyrzuty nie uderzają we mnie aż tak – wyjaśniłem, zaczynając się z nerwów bawić się pierścionkiem na palcu. – Po co cię zatrzymała? – zapytałem, zerkając strasznie coś zrobić z dłońmi. I zapalić. Dym w płucach to jest to, czego mi w tej chwili potrzeba. Będę musiał sobie jednak jakoś bez tego poradzić.

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz