Kiwnąłem posłusznie głową, uważać na siebie, na pewno będę w końcu tu w domu nic nie mogło mi się stać s, jeśli chodzi o jezioro przemyśle chęć pójścia nad nie w tej chwili, mając trochę inne zadania do wykonania.
– Wróć bezpiecznie do domu – Poprosiłem, gdy jego usta oderwały się od tych należących do mnie.
– O mnie się nie martw owieczko, ja sobie poradzę do zobaczenia – Pożegnał się ze mną, opuszczając mnie, a następnie nasz dom.
Chociaż udało nam się kilo spędzić ten czas przed jego pracą, może dzięki temu, że chociaż trochę się zaspokoił, będzie spokojniejszy i nie zrobi niczego głupiego, pytanie tylko co dla niego jest głupie, bo na ten temat mamy zupełnie inne patrzenie na różne sprawy.
Nie chcąc zaprzątać sobie tym teraz głowy, podniosłem się z łóżka od razu, kierując się do łazienki, moje ciało całe kleiło się po naszej zabawie, dlatego musiałem jak najszybciej się, nim zająć, aby znów być czystym i pachnącym aniołem…
Pozwoliłem sobie na dłuższą kąpiel w chłodnej wodzie trochę się przy tym, relaksując, bo w końcu, co jest przyjemniejszego od chłodnej lub zimnej wodzie, w której można sobie posiedzieć… Dla mnie zupełnie nic.
Po umyciu swojego ciała nasmarowałem je pachnącymi kremami, przebierając jedynie w koszule męża, nie planując przecież nigdzie wychodzić, siedzenie w domu też jest jak najbardziej okej.
Gotowy do wyjścia musiałem jeszcze posprzątać po sobie, aby pozostawić łazienkę taką, jaką ją zaspałem, nie lubiąc bałaganu tym bardziej, jeśli zrobiłam go ja sam.
Opuściłem czystą łazienkę, wracając do sypialni, gdzie oczywiście czekała mnie zmiana pościel na czystą.
Cóż, takie już są uroki seksu z drugim mężczyzną, chociaż tym razem to ja bardziej nabrudziłem niż on, dochodząc na pościel, gdy on mógł sobie dość we mnie. Nabrudziłem, a więc i to pora było posprzątać, zapewne, gdybym mój mąż nie śpieszył się do pracy, on by to zrobił, ale to może i dobrze, że jednak mu się śpieszyło, bo skoro ja nawróciłem, to ja powinienem posprzątać.
Przebrałem pościel na czystą, a tę ubrudzoną zaniosłem do łazienki od razu ją, piorąc, po co ma leżeć, skoro mogę od razu wyprać, wysuszyć i schować.
Zadowolony z powodu niemarnowania swojego czasu postanowiłem jeszcze trochę posprzątać, nie udało mi się w końcu wcześniej posprzątać wszystkiego z powodu powrotu Soreya, teraz natomiast jestem tu sam, a więc mogę dokończyć to, co zacząłem, doprowadzając do pełnej czystości, będąc z tego powodu naprawdę bardzo dumnym i jednocześnie bardzo zmęczonym, zupełnie odechciało mi się chodzenia nad jezioro, zdecydowanie bardziej wolałem odpoczynek z książką w dłoni.
Najpierw, jednak nakarmiłem zwierzaki, które dziś cóż, zostały trochę zaniedbane, dając im trochę uwagi, nim zamknąłem się w sypialni z książką w dłoni, zostając ze sobą całkiem sam.
Obudziłem się, gdy materac łóżka poruszył się, a z moich dłoni została zabrana książka, którą najwidoczniej całą noc przy sobie trzymałam.
– Dzień dobry owieczko, śpij jeszcze, jest bardzo wcześnie – Wyszeptał, głaszcząc mnie po głowie.
– Dzień dobry – Odruchowo zerknąłem na zegarek, rozciągając leniwie swoje mięśnie. – Jak było w pracy? – Zapytałem zaciekawiony, chcąc wiedzieć, czy dziś ludzie znów doprowadzali go do szaleństwa.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz