Jego słowa były naprawdę bardzo miłe, tylko czy był w stanie mnie przed nią obronić? Przed bronią, pazurami, kłami owszem, przed tym mnie obroni, o to martwić się nie muszę, ale ona... ona jest gorsza. Jej bronią są podstępy, fałszywe słowa, krzywdzące słowa, a z tym Haru nie potrafi sobie radzić. To ja go muszę przed nią bronić, nie on mnie. Jego wsparcie jednak będzie dla mnie nieocenione. Już samo to, że tam przy mnie będzie, jest dużym wsparciem. Najłatwiej byłoby po prostu to zignorować, na dłuższą metę jednak to byłoby zbyt niebezpieczne. Lepiej wiedzieć, co ona kombinuje. Pilnowałem, by oczywiście nie miała jak kombinować, ograniczyłem jej środki na własne wydatki do zera, otoczyłem swoimi ludźmi, nie miała więc jak działać, w teorii. Ona jest jednak sprytna, tak więc stu procentowej pewności mieć nie mogę. Muszę zachować czujność i bronić Haru przed nią, jak i siebie samego.
– Chronić to ja muszę ciebie. To nie wampir, na którego możesz się rzucić z pazurami. Albo istota potrafiąca przybrać dowolną formę. Siłą tu nic nie zdziałasz, to ja muszę zachować czujność i ostry umysł, by nie wpaść w pułapkę, którą najprawdopodobniej na nas zastawia – mruknąłem, nie odsuwając się od niego nawet o milimetr.
– Więc to mądre, by się pchać w nią? – zapytał, na co pokręciłem głową.
– Na pewno nie, ale chcę wiedzieć, co planuje. Nie chcę zostać przez nią zaskoczony. Dlatego muszę dowiedzieć się, co planuje. Oczywiście, nie powie mi tego wprost, ale wycieczka tam może mi pomóc. Na pewno dostrzegę jakąś wskazówkę, która będzie mi musiała pomóc. W takiej sytuacji najmądrzejsze, co mogę zrobić, to właśnie zorientowanie się w sytuacji. Nie moja wina, że wychodzi na to, iż muszę w tym celu wejść do gniazda żmii – mruknąłem, po czym powoli się podniosłem. Należało się zbierać, czy tego chciałem, czy nie, dla dobra naszej przyszłości. – Ogarniesz się? Poproszę o przyniesienie obiadu. I przygotowanie koni. Jak będziemy wracać, zajrzymy po Kodę.
– Mam się jakoś konkretnie ubrać? – zapytał, na co się zastanowiłem. Babka na pewno chciałaby, żeby być ubranym lepiej. Ale czy to było wymagane? To nie był przecież oficjalny obiad. Po co się stroić? Ja nie zamierzałem. Znaczy, owszem, byłem ubrany jak zawsze dobrze, ale to mój styl, Haru nie musi mi dorównywać.
– Wygodnie. Będziemy w drodze, więc to jest najważniejsze – odpowiedziałem, poprawiając swoje włosy.
– Nie będzie się twoja babcia czepiać? – dopytał, trochę tym przejęty.
– Na pewno będzie. Nie wydaje mi się jednak, by warto się tym przejmować. Nawet jakbyśmy się ubrali stosownie według niej, znalazłaby coś innego. Mi wystarczy, by były to czyste ubrania. I byś przy mnie był – wyjaśniłem, siląc się na delikatny uśmiech, który to miał uspokoić go. Może za bardzo trochę dzisiaj panikuję... babka zawsze jednak wzbudzała we mnie swego rodzaju strach, że nie jestem dla niej wystarczający, że robię coś źle, że daję z siebie za mało. Nawet jak wydaje mi się, że pozbyłem się tego strachu i działam dla siebie, gdzieś w głębi duszy dalej trochę chcę jej aprobaty. Jednak chciałbym usłyszeć, że jest ze mną dumna, albo że dobrze postąpiłem.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz