W głębi ducha naprawdę miałem nadzieję, że dzisiejsza rozmowa przy obiedzie nie zakończy się totalną katastrofą, nie chciałem, aby mój mąż z jakiegoś powodu cierpiał, bardzo go kochałem i chciałem chronić, nawet jeśli nie było to aż takie proste, a czasem zdecydowanie nie było, jego babcia to bardzo silny przeciwnik, którego boję się nawet ja, to znaczy może i nie jest w stanie mnie skrzywdzić, bo siły tyle nie ma, niestety czasem słowa krzywdzą bardziej nic uczynki, a jej uczynki są podłe jak ona sama, podła i do tego nieprzewidywalna, nigdy nie wiesz, czy przypadkiem nie zaatakuje, a słowa jej skrzywdzą bardziej niż czyny.
Dla męża jednak musiałem być silny, on mnie potrzebował, potrzebował mojego wsparcia i uśmiech, a ja mu to dam, zrobię wszystko, aby czuł się kochany i chciany, spełnię każde jego życzenie, o ile tylko będzie to możliwe.
Widząc jego piękny uśmiech, sam również uśmiechnąłem się do niego, przytulając trochę mocniej do siebie, trwając z nim tak kilka dłuższych chwil nim nadeszła pora, aby go uwolnić, nie było już w całe tak wcześnie, a my musieliśmy ruszyć do jego babci za niecałe dwie godziny, dość lenistwa pora coś ze sobą zrobić.
– Będzie dobrze, niczym się nie przejmuj, a teraz przepraszam, muszę iść się umyć, nie mogę wyjść w takim stanie – Stwierdziłem, dostrzegając rozbawienie na jego ślicznej twarzy.
– No tak, lepiej, aby nikt cię takiego nie zobaczył – Ucałował moje usta, nim wstał z moich kolan. – Poproszę służbę o posiłek, abyśmy coś mogli zjeść przed wyjściem – Poinformował a ja, nie mając powodu, aby się z tym nie zgodzić, kiwnąłem głową, ruszając w stronę łazienki, gdzie po przygotowaniu sobie ciepłej wody umyłem się, doprowadzając do porządku, dbając o każdy nawet najmniejszy kawałek mojego ciała.
Czysty i pachnący musiałem założyć równie czyste ubrania, zaczesując dłonią włosy, niewiele było mi potrzebne, abym wyglądał dobrze, dzięki czemu mogłem bez większych starań opuścić łazienkę już, czując się dobrze.
– Służba niedługo przyniesie posiłek, no powiem ci, postarałeś się – Zadowolony uważnie mi się przyjrzał chyba zaskoczony tym, co widzi, niewiele w sumie, dlaczego przecież zawsze wyglądam tak samo, no może poza włosami i ubraniem, to faktycznie jest w stanie, mnie trochę zmieni.
– Tak szczerze powiedziawszy to ani trochę, zrobiłem tylko to, co do mnie należało, chyba po prostu ci się wydaje lub dawno nie widziałeś, jak wyglądam to pewien dlatego, że mnie nie było – Stwierdziłem, uśmiechając się głupkowato, tak jak najlepiej potrafiłem.
Mój mąż pokręcił z niedowierzaniem swoją głową, podchodząc do mnie bliżej, kładąc dłonie na moich ramionach.
– Masz rację, nie było cię tak długo, że zdążyłem już zapomnieć, jak wyglądasz – Rozbawiony spojrzał na mnie, kręcąc głową, no i się udało, chociaż trochę go rozbawić, przynajmniej przez chwilę nie myśli o swojej babci, a to jest dla mnie najważniejsze.
– Prawdopodobnie właśnie tak się stało – Stwierdziłem, całując go w czubek głowy, słysząc pukanie do drzwi. – Proszę – Zwróciłem się do służącej niosącej pysznie pachnący posiłek.
Kobieta postawiła posiłek na stole, znikając z pokoju, dając nam prywatność, której oczekiwaliśmy.
– Zapraszam na posiłek – Gestem ręki zaprosiłem go do stołu, odsuwając od stołu nawet krzesło, aby mógł od razu usiąść, kultura musi być bez względu na okoliczności…
<Paniczu? C:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz