To nie tak, że w niego wątpiłem lub mu nie ufałem, wiedziałem po prostu, jak czasem jest ciężko, gdy nie ma się wystarczającej ilości seksy, sam to przeżywałem i wiem, jak źle to wpływa na umysł i ciało. Co prawda ja nigdy słowem się nie odezwałem, widząc i czując, w jakim stanie jest mój mąż, teraz, jednak gdy to wszystko się odwróciło, czuję się z tym źle, seks nie jest najważniejszy owszem, ale jest ważny i obaj dobrze to wiemy. Seks zaspokaja nasze potrzeby, które mamy obaj jeden trochę większe drugi trochę mniejsze, ale to wciąż potrzeby, które trzeba zaspokoić.
Podniosłem się do siadu z drobnym grymasem na mojej twarzy.
– Nie będę się długo zastanawiał, możemy się założyć – Naprawdę dużo czas na to nie było mi trzeba. Wiem, że wytrzyma, znam go, natomiast wiem też, jak bardzo później wyżyje się w seksie na moim ciele, aby zaspokoić swoje potrzeby, a ja zrobię wszystko, aby był zaspokojony, samemu z tego korzystając.
– Cieszę się, natomiast zastanawiam, co ty robisz? – Od razu do mnie podszedł, chcąc położyć do łóżka.
– Chciałbym pójść z tobą na miasto – Wyjaśniłem, nie mając za bardzo siły stawiać się mu, gdy kładł mnie do łóżka.
– Owieczko nie możesz ze mną pójść, widzisz, w jakim stanie jesteś? Ledwo podnosisz się do siadu, a ty chcesz iść? – Wiedziałem, że się nie zgodzi, a moi stan jest dobrą wymówką, abym nie chodził do miasta, to nie fair ciągle tylko słyszę zakaz wychodzenia do miasta, bo ludzie są źli, myślę jednak, że to nie do końca o to chodzi, bardziej problemem jest to, że ludzie patrzą na mnie, a to bardzo mu się nie podoba.
Co jednak mogłem w tej chwili uczynić? Mogłem tylko tu zostać, czekając na jego powrót, nawet jeśli ten pomysł w ogóle mi się nie podobał.
– Nie chcę być tu sam – Burknąłem niezadowolony, opadając na poduszki, nie za bardzo mając siłę na walkę z mężem i grawitacją, która z jakiegoś powodu również nie chciała ze mną współgrać.
– Hej, przecież masz zwierzaki, nie będziesz sam, a ja przecież niedługo wrócę, nawet nie zauważysz mojej nieobecności – Zapewnił, całując mnie w czoło.
I co ja mogłem w tej chwili zrobić? Tak naprawdę to nic, pozostało mi tylko grzecznie leżeć i czekać na powrót męża.
– A kupisz krem czekoladowy? – Zapytałem, całkowicie, zmieniając temat naszej rozmowy, mając straszą ochotę na krem, jak zresztą zawsze…
– Oczywiście, że kupię dla mojej pięknej owieczki wszystko – Ucałował mnie w czoło, zakładając ubranie na swoje nagie ciało, które było cudowne, umięśnione i chociaż czasem zdarzyło mi się zobaczyć jego demoniczne ciało, niczym się ono nie różniło, poza bliznami, która jak dla mnie dodają mu uroku.
Wpatrywałem się w jego ciało ani na sekundę, nie odrywając wzroku, podziwiając to, co w tej chwili mam zaoferowane.
Sorey zauważył, że go obserwuję, przebierając się wolniej, abym mógł sobie popatrzeć.
– Zaspokoiłeś swoje spojrzenie? – Zadał bardzo proste pytanie, czy ja byłem w stanie zaspokoić swoje spojrzenie? Może i byłem, ale czy chciałem?
– Sam nie wiem, to chyba nigdy mi się nie uda – Odpowiedziałem, zadziornie się uśmiechając, krzywiąc z powodu bólu gardła. – Mógłbyś przed wyjściem zrobić mi herbatę? – Wychrypiałem, mówiąc coraz to ciszej powoli całkowicie, tracąc głos…
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz