środa, 20 listopada 2024

Od Mikleo CD Soreya

Zmienić temat na ten mniej męczący? Czyli Sorey uważa, że jego temat jest męczący? Ja bym tak nie powiedział, uważam, że tematy tak ważne, jak te, które w tej chwili poruszamy, są konieczne, abyśmy żyli ze sobą w zgodzie, szczęściu i zrozumieniu.
Może i temat jest trudny, ale ważny do przepracowania tak samo dla niego, jak i dla mnie, niektóre błędy trzeba naprawić, a niektóre błędy po prostu rozwiązywać nie tylko siłą, ale i rozmową, bo to w końcu ona jest najważniejsza.
– Nie wiem, dlaczego sądzisz, że twój temat jest męczący, natomiast coś czuję, że nie będziesz chciał mi tego wyjaśnić, dlatego dam ci czas na przemyślenie tego, co powiedziałeś i faktycznie zajmijmy się naleśnikami – Odpowiedziałem, podchodząc bliżej, aby wspólnie rozpocząć przygotowywanie naleśników, na które tak bardzo miałem dziś ochotę.
– Doskonale wiesz, dlaczego, jestem demonem, a bycie demonem wcale nie jest takie proste tym bardziej, jak u boku ma się pięknego anioła, którego się kocha, a nie próbuję wykorzystać i zniszczyć, choć czasem trudno jest mi oprzeć się pokusie wykorzystania cię – Stwierdziłem, przez chwilę, patrząc na mnie jak na swoją ofiarę, którą można wykorzystać i posiąść, chociaż w tym wypadku on już i tak posiadł mnie dawno temu i mimo jego demonicznego ja nic się nie zmieniło.
– Lubię, kiedy próbujesz mnie wykorzystać tym bardziej, gdy dnia następnego nie umiem chodzić – Stwierdziłem, uśmiechając się do niego zadziornie, mieszając w misce ciasto potrzebne mi do upieczenia naleśników.
– Co za mała wiecznie niewyżyta owieczka – Pokręcił z niedowierzaniem głową, przyglądając mi się uważnie, zabierając ode mnie przygotowane już ciasto, które postanowił piec, aby przygotować mi naleśniki.
– Spójrz na to pod innym kątem, dzięki temu, że mam ochotę często to i ty masz większą szansę na zaspokojenie się. A to wszystko dlatego, że nie jestem w stanie zaspokoić cię w stu procentach, mimo że bardzo bym tego chciał – Przyznałem, uważnie, obserwując co robi, przez chwilę, zastanawiając się nad tym, co mógłbym zrobić, aby chociaż raz w pełni go zaspokoić, ależ to wszystko się zmieniło kiedyś, gdy on był człowiekiem, zaspokajał mnie, ale nie zawsze w stu procentach, za co pretensji do niego nie miałem, pasowało mi to, w końcu był tylko człowiekiem, kiedy stał się aniołem, obaj byliśmy w stanie się zaspokajać, a teraz to ja jestem tym słabszym, który pada, nim mój mąż jest w stanie, całkowicie się zaspokoić…
– Ostatnim razem naprawdę długo wytrzymałeś, a ja wiem już jak się tobą zająć, abyś był w stanie dłużej działać – Stwierdził, skupiony na pracy, chcąc, jak zawsze włożyć całe serce w przygotowanie dla mnie posiłku.
I pomyśleć, że demony serca nie mają jak dobrze, że ten jeden jedyny jest wyjątkiem, dzięki temu jest w stanie mnie kochać i dzięki czemu ja mogę wciąż kochać go.
– Jak dobrze, że mam tak fantastycznego męża, który wie, co ze mną zrobić, abym był w stanie go zaspokoić – Rozbawiony oparłem się na blat, patrząc na pracę, którą wykonywał.
– Ktoś w końcu musi być w stanie zadbać o nas obu, a teraz proszę, pierwszy jest już gotowy smacznego. – Widząc gotowy naleśnik, zabrałem od niego talerz, odruchowo oblizując usta.
– Dziękuję – Nie czekając ani minuty dłużej zabrałem się za jedzenie naprawdę pysznego naleśnika. – Pyszne – Dodałem, zadowolony tak dobrego przygotowanego przez męża posiłku.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz