sobota, 16 listopada 2024

Od Mikleo CD Soreya

Nie uważałem, abym potrzebował odpoczynku, co jednak mogłem zrobić? Problem w tym, że nic. Sorey uważa inaczej, a ja muszę się grzecznie dostosować, bo on tak chcę, czasem trudno jest być mężem demona, gdy samemu jest się aniołem. Mój mąż zawsze się lepiej co wolę, co potrzebuje, czego pragnę, nie potrzebując pytać mnie o zdanie, w końcu to zbędne niczego nie zmieni i dobrze to wiem.
– A co, jeśli ja po prostu nie chcę spać? Nie chcę odpoczywać ani leżeć? Odpocząłem już i wolałbym robić coś znacznie lepszego – Stwierdziłem, uśmiechając się do niego słodko.
– Miki, na takie rzeczy przyjdzie pora, gdy twoje ciało będzie w lepszym stanie, na razie nie chcę cię męczyć, poza tym lubię, gdy wytrzymujesz dłużej niż kilka minut – Stwierdził, czy przyznam, lekko mnie zaskoczył, bo nie to miałem na myśli.
Ja wiem, że często myślę o seksie i robię wszystko, aby go do tego zachęcić, choć tak naprawdę wiele mu nie trzeba, wystarczy, abym trochę się postarał, a on już daje upust swoim emocjom, zaspokajając mnie i siebie, tym, jednak razem nie myślałem o seksie, chodziło mi raczej o powrót do sprzątania, dawno nie sprzątałem tak dokładnie domu, jak dziś, a więc chciałem to zrobić, jak najszybciej, jak najlepiej i zdecydowanie w czasie, gdy jego zdaniem powinienem odpoczywać.
– Sorey ja wiem, że w głowie mam tylko jedno, ale nie o to mi w tej chwili chodziło, na zbliżenie faktycznie nie mam jeszcze siły, ale zamiast leżeć, mogę coś posprzątać, mogę ci pomóc coś zrobić, coś więcej, niż tylko leżeć w łóżku –, Zaproponowałem, od razu, dostrzegając jego spojrzenie, które mówiło mi więcej niż jakiekolwiek słowo. Ewidentnie nie zgodzi się na to, abym, cokolwiek dziś robił, mam odpoczywać, bo tak będzie dla mnie najlepiej.
– Skarbie wiesz, że jeśli już coś powiem, zdania nie zmienię. I wolałbym, abyś nie próbował go zmienić ty, chciałbym, abyś był posłuszną owieczką i grzecznie przy mnie leżał, próbując zasnąć – Stwierdził, nie biorąc nawet pod uwagę moich słów.
A więc wygląda na to, że przegrałem w nierównej walce, no nic. W takim razie tak jak tego sobie życzę, grzecznie pójdę spać albo przynajmniej spać spróbuję, bo sam nie wiem, co z tego wyjdzie.
Nie odpowiedziałem jedynie, kiwając twierdząco głową, mocniej wtulając się w jego ciało.
– Wiesz, że cię kocham? – Zapytałem, patrząc głęboko w jego rubinowe oczy.
– Wiem i ja ciebie też kocham owieczko, a teraz już musisz odpocząć – Polecił, całując mnie w czoło.
Kiwnąłem ponownie głową, zakrywając swoje usta, odruchowo ziewając, od razu, dostrzegając spojrzenie mojego męża, który uniósł jedną brew, tak jakby chciał mi powiedzieć „A nie mówiłem, jesteś zmęczony”.
Nie skomentowałem jego spojrzenie, chowając twarz w jego ramionach, przytulając się do klatki piersiowej, wsłuchując się w jego oddech, zamykając swoje zmęczone oczy.
To niesamowite, gdy byłem sam spać. Nie potrafiłem, natomiast gdy on jest przy mnie, zmęczenie samo przychodzi, a jego silne ramiona odprowadzają mnie do spokojnej krainy snów.
Najwidoczniej niewiele było mi potrzebna do szczęścia, w końcu on cały jest moim szczęściem, którego nie chcę wymienić na nic innego.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz