Dlaczego mnie zatrzymała? Powinien podejrzewać, w końcu po coś nas wezwała, no i po to samo właśnie mnie zatrzymała.
– Chciała, abym przekonał cię do niej i próbowała przeprosić, chociaż słowo przepraszam, nie chciało przejść jej przez gardło – Wyjaśniłem, dostrzegając niezadowolenie malujące się na jego twarzy.
– Tego można było się po niej spodziewać, jak ja jej nie znoszę, gdybym mógł, już nigdy nie chciałbym jej widzieć na oczy i nie chcę jej współczuć, ale współczuję, przeklęte emocje czasem żałuję, że je czuję – Widziałem, że się gniewał, choć nie do końca rozumiałam, dlaczego to znaczy nie, nie to miałem na myśli, rozumiałem, dlaczego się złościł, bo w końcu zachowanie jego babci było niestosowne, jednak mój mąż nie widzi jednej, małej, wspólnej cechy, którą miał z babcią, nim nauczył się, mówić przepraszam, proszę, nim nauczył okazywać się emocje, był taki sam jak ona, a teraz złości się na nią, bo nie umie powiedzieć tego, czego on wcześniej też powiedzieć nie umiał.
– Wiesz, że byłeś taki sam jak ona? – Zacząłem spokojnie, przeglądając mu się uważnie, widząc, jak nerwowo porusza dłońmi, najwidoczniej chciał zapalić i pewnie, gdybym miał cygaro, na pewno by to zrobił.
– Co? Nigdy nie byłem, taki jak ona, Ja w porównaniu do niej nigdy nie zabiłbym własnych dzieci – Zdenerwował się jeszcze bardziej, nie do końca, potrafiąc jeszcze panować nad złością, ale i na tym popracujemy, w końcu się uda, wierzę w jego umiejętności.
– Nie o tym skarbie mówię – Uspokoiłem go, a raczej miałem nadzieję, że moje słowa go uspokoją, w końcu nie miałem zamiaru porównywać go w ten sposób do jego babci, wiem, że nikogo by nie skrzywdził, chyba że naprawdę by musiał, ale to w sytuacji już naprawdę wyjątkowej. – Mam na myśli to, że tak samo, jak ona nie potrafiłeś okazywać emocji, Nie rozumiałeś emocji i nie potrafiłeś, powiedzieć przepraszam, nie widząc nigdy swojej winy. Może właśnie dlatego ona nie rozumie i nie potrafi, powiedzieć przepraszam, chociaż próbuję, oczywiście nie mam zamiaru być jej obrońcą, nie mam zamiaru też cię do niej przekonywać, sam nie jestem przekonany i raczej nie będę, ale to twoja babcia i może warto dać jej szansę? – Oczywiście podejrzewałem, co za chwilę powie i co sobie myśli, natomiast wierzę w niego i wiem, że potrafi przebaczyć, jest dobrym człowiekiem, potrafi wybaczać i myślę, że jest w stanie wybaczyć nawet tej kobiecie.
Daisuke patrzył na mnie, nie ukrywając niezadowolenia z wypowiedzianych przeze mnie słów, nie tego się po mnie spodziewał, a ja wcale się mu nie dziwiłem, nie przepadałem za jego babcią, ale tylko dlatego, że traktuje nas z góry, nie widząc nigdy swojego błędu.
– Dlaczego ty musisz być zawsze taki dobry dla każdego? – Zapytał, zerkając w okna rezydencji, stojąc w miejscu, nie próbując jeszcze odejść z tej rezydencji.
– Prawdopodobnie dlatego, że jestem naiwny, głupi i za bardzo wierzę w ludzi, a raczej w to, że każdy jest dobry, popełniamy błędy i mamy wady, ale zawsze możemy się zmienić i może, choć bardzo w to wątpię, twoja babcia też jest w stanie to zrobić? – Nie do końca byłem pewien, czy to, co mówię, ma sens, to znaczy w wypadku innego człowieka pewnie by miał, tylko czy babcia mojego męża jest w stanie się zmienić? Ciężko mi w to uwierzyć, choć i nawet jej próbuję dać odrobinę szansy…
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz