wtorek, 12 listopada 2024

Od Mikleo CD Soreya

Czułem, że źle postąpiłem, chociaż nie do końca pamiętałem, co się działo. Wiem, że miałem zostać w domu, a później cóż, chyba za bardzo mnie poniosło i co on ze mną ma? Przecież jestem dla nigdy tylko problemem, każda pełnia jest dla mnie trudna, nie potrafię tego wyjaśnić, kiedyś było inaczej, byłem inny, a później coś wszystko zmieniło się, gdy opuścił mnie demon, stałem się inny, tak jakby jakąś część wciąż we mnie była, odbierając mi zdrowy rozum, bardzo chciałbym być posłusznym taki, jakiego sobie wymarzył, niestety nie jestem w stanie, nie potrafię, nawet jeśli bardzo tego chcę…
Podnosiłem się do siadu naprawdę zmarznięty to dziwne, bo nigdy tak źle się nie czułem, wygląda na to, że trochę się wychodziłem, no nic, to przecież nic wielkiego potrzebuje chwili i znów będzie wszystko dobrze.
Wypiłem gorący napój, który rozgrzał mnie od środka, zadowolony schowałem się pod kołdrą, potrzebując więcej ciepła, to wina zmęczenia zdecydowanie to wina zmęczenia.
Leżąc, myślałem o tym, co powiedział mi mój mąż, czując zmęczenie, tyle spałem, a mimo to wciąż chciało mi się spać, dlaczego więc nie korzystać, wychodzić z pokoju nie chcę, bo spotkanie się z mężem może nie zakończyć się najlepiej, dlatego chyba zostanę tu, chociaż mi zimno nie będę narzekał, nie jemu, jeszcze mnie ochrzani za to, że coś mówię, nie wolę, nie ryzykować.
Zmęczony zasnąłem, nie mając już siły ani ochoty walczyć ze zmęczeniem.

Obudziłem się z powodu zimna, odczuwałem okropny ból palców, którymi starałem się poruszyć.
Nie myśląc długo nad moim problemem, ruszyłem do łazienki, odczuwając do tego wszystkiego ból pupy, chyba naprawdę przesadziłem.
Po dojściu do łazienki znalazłem się przy bali, gdzie po raz pierwszy w moim życiu zrobiłem sobie gorącą kąpiel, i to całkiem sam, odczuwając potrzebną ulgę z powodu spotkania swojego ciała z gorącą wodą.
Ciesząc się z tej przyjemności, póki woda była ciepła, opuściłem więc ją, gdy nadeszła na to pora, a mimo to wciąż było mi zimno, i to bardzo zimno.
Po wytarciu swojego ciała założyłem najcieplejsze rzeczy, jakie tylko byłem w stanie znaleźć w domu, wracając do łóżka, otulając się ciepłą kołdrą i kocem, który wyciągnąłem z szafy, zrobiło mi się trochę cieplej, natomiast to wciąż nie było jeszcze to, temperatura była okropna, a moje ciało nie chciało się wygrzać, chyba właśnie spotkała mnie kara za to, co robiłem podczas pełni.
Starając się o tym nie myśleć, schowałem się pod kołdrę, zamykając oczy, wracając do snu, bo tylko tam było mi naprawdę ciepło.

Obudziło mnie szturchanie, i to wcale nie takie delikatny, po otworzeniu oczy zauważyłem, że to Sorey szarpie mną, a ja nie miałem zielonego pojęcia, po co i dlaczego to robi, dlaczego nie daje mi spać, chcę spać, niech mnie zostawi.
– Sorey zostaw mnie – Poprosiłem, zaspanym głosem ledwo będąc w stanie mówić, gardło też mnie bolało i nie było to dla mnie nic przyjemnego.
– Miki nie możesz spać, wstań – Rozkazał, a ja nie rozumiałem, dlaczego nie mogę spać, co złego jest w moim śnie? Przecież nikomu nie przeszkadzam.
Poczułem jego dłoń na swoim czole i o dziwo była ona chłodniejsza od mojego ciała, ależ to było przyjemne.
Zadowolony nawet przytuliłem się do jego dłoni, zamykając swoje oczy.
– Jesteś przyjemnie chłodny – Wydusiłem, bardziej przylegając do jego chłodnego ciała.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz