Nie spieszyłem się z ogarnianiem się w łazience, starając się po przyjemnym wieczorze wyglądać idealnie. Zresztą, skoro ten wuj jego ma mnie widzieć, muszę prezentować się najlepiej, jak to tylko możliwe, by go wkurzyć jeszcze bardziej. Domyślałem się, że na pewno mnie słyszał, czy jednak mi to przeszkadzało? Wyjątkowo, nie. Nie będę ukrywał, że nie przepadam za jego wujem, toleruję go, owszem, ale nie lubię. Jednak, jeżeli coś go irytuje, będę robić to coraz chętniej, i może nawet częściej, i to tylko po to, by zrobić mu na złość.
Po tym, jak doprowadziłem siebie do stanu jak najbardziej idealnego, ruszyłem na poszukiwania kuchni. Na szczęście dosyć szybko znalazłem kuchnię, pomimo tego, że nigdy tu nie byłem. Każda rezydencja ma jednak do siebie ten układ bardzo podobny, więc mniej więcej wiedziałem, gdzie się kierować. Byłem trochę zaskoczony, kiedy to w środku pomieszczenia był tylko i wyłącznie Haru.
– A twój wuj gdzie? – zapytałem, podchodząc do Haru i rozglądając się po blatach, a kiedy się upewniłem, że są one czyste, usiadłem na jednym z nich, nie przejmując się niczym.
– Chyba obraził się, kiedy mu powiedziałem o remoncie, i o tym, co chcę zrobić z tą rezydencją. I też miał nam za złe, że byliśmy głośni – odpowiedział, coś tam smażąc na patelni. Chyba jajko. Może zatem robi omlet? Albo jajecznicę? Albo jajko sadzone? Albo... cóż, coś na pewno z jajkiem.
– W takim razie powinniśmy tu przyjeżdżać tylko po to, by się kochać – powiedziałem, od razu zauważając na jego twarzy zaskoczenie, ale i uśmiech.
– Nie przeszkadza ci ta uwaga? – spytał zaskoczony, bardziej skupiając się na tym, co robi, a nie na mnie. A to mi się nie podobało. Rozumiem, że przygotowuje nam tutaj dobre śniadanie, ale ja też jestem ważny. Mógłby chociaż na mnie zerkać.
– Nie. Czemu by miała? Nie lubię go, więc jeżeli coś go irytuje, z chęcią to będę powtarzał. Mogę być nawet głośniejszy – odparłem zadziornie, stopą drażniąc jego łydkę i powoli przejeżdżając nią do góry.
– Tego się nie spodziewałem. Naprawdę więc musimy tu częściej przyjeżdżać – uśmiechnął się ładnie, ale dalej mnie ignorował. Niech na mnie spojrzy tymi swoimi cudnymi oczami, które to przyprawiają mnie o dreszcze na plecach.
– No chyba, że będą tu robotnicy. I nie będziesz mi poświęcał uwagi. Wtedy mogę już nie być taki chętny – dodałem, niezadowolony odsuwając swoją nogę.
Haru po tych słowach odstawił patelnię na bok i dopiero wtedy odwrócił się w moją stronę, opierając ręce o blat, na którym siedziałem.
– Jeszcze ci mało mojej atencji? – spytał, rzucając mi to swoje przeszywające, dzikie spojrzenie. Oj, uwielbiałem je.
– Oczywiście, że tak. Jest dla mnie jak słońce, bez niej umieram – odpowiedziałem i nogami oplotłem go wokół pasa, przyciągając do siebie.
– Aż tak tego potrzebujesz? – zapytał, kładąc swoje dłonie na moich biodrach.
– Oczywiście. Lubię, kiedy mnie podziwiasz. Kiedy rzucasz mi to swoje spojrzenie, świdrujące, dzikie, wygłodniałe. Trochę tak, jakbym był twoją ofiarą... jest w tym coś bardzo mnie podniecającego – wyznałem, zarzucając ręce na jego kark i delikatnie zagryzając dolną wargę.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz