sobota, 23 listopada 2024

Od Mikleo CD Soreya

Postanowiłem, że ubiorę na swoje ciało suknie kupioną przez niego bardzo dawno temu, była to lawendowa suknia z odkrytymi ramionami i falbanami, była śliczna i wyglądała bardzo słodko, a przynajmniej tak kiedyś mi powtarzał, mam więc nadzieję, że go nie zawiodę i spełnię jego oczekiwania, pomyślałem jeszcze o niebieskiej sukni balowej, która również pięknie na mnie leżała jednak zdecydowałem się wybrać tą lawendową, a przynajmniej na razie taki plan ułożył się w mojej głowie, zawsze wszystko przecież może się zmienić, w tej chwili skupmy się na przyjemności, którą mój mąż mi zaoferował, w końcu od początku miałem straszną ochotę na wino i nareszcie będę mógł je wypić.
Osuszając swoje ciało z wody, wróciłem z ukochanym do domu trochę, martwiąc się o to, jak źle reaguje na moje zimne ciało.
Wygląda na to, że będę musiał się jakoś rozgrzać, aby mógł mnie dotknąć.
Myśląc trochę nad tym, nie dostrzegłem, nawet kiedy to wróciliśmy do domu, a mój ukochany nalał nam wino, podając mi jedną z lampek do rąk własnych.
– Wszystko dobrze? – Usłyszałem, gdy tylko zabrałem od niego lampkę wina.
– Słucham? A tak, wszystko dobrze po prostu trochę się o ciebie martwię – Odpowiedziałem, mówiąc prawdę, bo niby dlaczego miałbym go okłamywać? Martwiłam się o niego, i to był fakt, co gorsza, nie miałem pojęcia, co powinienem zrobić, aby był w stanie znieść moje zimno, bez którego moje ciało może żyć, natomiast nie będzie w tak dobrym stanie, w jakim jest teraz.
– O mnie? A co ze mną jest nie tak? Dlaczego się o mnie martwisz? – Dopytał, przyglądając mi się uważnie, gdy ja od razu wziąłem pierwszy łyk słodko gorzkiego procentowego napoju.
– Martwię się o ciebie, ponieważ moje ciało jest zimne, a nie chcę, aby coś ci się stało, dlatego że ja muszę mieć wychłodzone ciało – Przyznałem, patrząc na niego z widocznym zmartwieniem swoich lawendowych oczach.
Mój mąż od razu uśmiechnął się ciepło do mnie, podchodząc bliżej, aby położyć dłoń na moich pośladkach.
– Nie przejmuj się mną, nic mnie nie będzie, to tylko dyskomfort nie zagraża mojemu życiu ani zdrowiu, zresztą jest już coraz lepiej – Wymruczał, łącząc nasze ustaw namiętnym pocałunku, który oczywiście chętnie odwzajemniłem.
Pocałunek przerwaliśmy, gdy obojgu nam zabrakło tchu.
Uśmiech sam pojawił się na moich ustach, gdy odsunąłem się od niego, mogąc kolejny raz zbliżyć do ust napój, który jak zwykle zbyt szybko pochłonąłem.
– Już? Nie za szybko mój drugi? – Dopytał, unosząc jedną brew, kręcąc niedowierzaniem głową.
Cóż, ja poradzę, że mam słabość do wina i mimo wszelakich konsekwencji uwielbiam go pić.
– Lubię wino tak samo, jak seks, a więc ciężko jest mi się przy nim oprzeć – Wyjaśniłem, odstawiając na bok lampkę, która już i tak była pusta.
– W takim razie wolę, abyś w tej chwili ładnie się dla mnie ubrał i kochał się ze mną do rana, niż gdybyś miał być pijany – Stwierdził, dając mi ja sam do zrozumienia, abym poszedł do sypialni, gdzie miałem założyć na swoje ciało sukienkę…
Nie musiał powtarzać tego dwa razy, bo ja bardzo chętnie zrobiłem to, co chciał. Ruszając do sypialni, poszukując lawendowej sukni, którą wybrałem, zaznając lekkiego szoku, w szafie wisiała piękna czarna suknia, która od razu mnie zaciekawiła.
Wyjąłem ją z szafy od razu, postanawiając przymierzyć i tak jak się spodziewałem leżała, jak stworzona na mnie…
Suknia wyglądała na bardzo tajemniczą, odkrywając odrobinę ciała, a to mogło spodobać się mojemu mężowi.
Zadowolona z pięknej sukni, która nie wiem, jak znalazła się w domu, opuściłam sypialnie, ruszając w stronę wybranka mojego serca.
– I jak? Czy ta sukienka jest odpowiednia? – Zapytałem, pokazując mu się w całej okazałości.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz