środa, 22 stycznia 2025

Od Daisuke CD Haru

 Z uwagą przyglądałem się jego osobie, chcąc samemu ocenić jego stan. I że on mi mówił, że jestem bardziej poturbowany od niego. Złamane żebra to nie przelewki, miałem nadzieję, że ta jego regeneracja zadziała i nie będzie się męczył tak długo, jak goi się w standardowym czasie. To nic przyjemnego, on to wie, i ja to wiem. 
– Teraz nie powinieneś się za bardzo ruszać, powinieneś odpoczywać – poprosiłem, dalej czując się źle z powodu jego ran. Poniekąd ja pewnie też ich jakoś wabię, najpewniej swoim zapachem, który dla nich jest niezwykle atrakcyjny. Któryś raz słyszę o tym, że jestem słodki, i to raczej nie chodziło o wygląd. 
– A jedzenie kto by nam zrobił? Na mojego wuja nie ma co liczyć, a ty... 
– Coś prostego bym przygotował. Już coś tam przecież nie raz robiłem, kiedy to y nie byłeś w stanie. Nie było to nic skomplikowanego ani tak dobrego, jak twoje, jednakże zawsze coś w tym żołądku by było – przerwałem mu, nie chcąc, by użył tej wymówki. Co nieco od niego podłapałem, oczywiście daleko mi do jego poziomu czy do poziomu chociażby początkującego kucharza, ale proste śniadanie bym jakiś skombinował. 
– No tak, ale twój stan też jest słaby. A ja jestem przekonany, że znacznie szybciej dojdę do siebie, więc jak trochę się jeszcze teraz powyrężam to mi nic nie będzie. Zrobienie nam jedzenia to i tak nic wielkiego. Ty jak miałeś połamane żebra biegałeś za mną po lesie, to było strasznie nieodpowiedzialne – wypomniał mi, na co prychnąłem cicho. 
– Jakbyś nie uciekał do lasu, nic takiego bym nie robił. I tak uważam, że słusznie wtedy robiłem, i gdybym znów tak musiał postąpić, nie wahałbym się ani sekundy – odpowiedziałem, przypominając sobie tamten czas. Dzięki mnie się nie zatracił w tym swoim wilczym ja, chociaż było ciężko momentami. 
Haru nie skomentował tego, z czego byłem zadowolony. Nie wyperswadowałby mi tego nigdy, a skoro nastąpiła cisza, zabrałem się za jedzenie, starając się za wszelką cenę powstrzymać drżenie rąk, co mi ani trochę nie wychodziło. Nie może być, że nawet tak proste czynności sprawiają mi trudności. Haru jest w stanie gorszym i sprawuje się znacznie lepiej niż ja. Może ja już się starzeję? Albo zawsze byłem taki słaby, tylko tego nie dostrzegałem. 
– Może... – zaczął, ale ja już doskonale wiedziałem, co chce zaproponować. 
– Poradzę sobie. Muszę sobie poradzić – bąknąłem, po raz kolejny nabierając sobie składniki na widelec, bo poprzednim razem wszystko z niego spadło. 
– Wiesz, że to nic złego prosić o pomoc? To naturalne, że jesteś osłabiony, twój organizm musi przecież jakoś nadrobić ten niedobór krwi. Nie masz pojęcia, ile śladów ugryzień na tobie znalazłem – odpowiedział, chwytając za mój widelec i po prostu zaczynając mnie karmić. Ślady... Trochę się tego przestraszyłem. 
– Myślisz, że zostaną mi po tym jakieś blizny? – spytałem, trochę przestraszony tym faktem. Nie chciałem już żadnych więcej blizn na ciele, a tym bardziej nie po tych krwiopijcach. Moje ciało jest już wystarczająco bardzo pokiereszowane, a każda blizna sprawia, że jest coraz to brzydsze, a jeszcze przecież czeka na mnie ciąża, która także zostawi na mnie swoje piętno. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz