piątek, 24 stycznia 2025

Od Daisuke CD Haru

 Kiedy obudziłem się późnym popołudniem, Haru nigdzie nie było. Trochę mnie to zmartwiło, jak już ktoś powinien dłużej spać, to on, to po pierwsze, a po drugie jeżeli przebudził się wcześniej ode mnie, czemu nie obudził i mnie? Dalej pozostało tutaj mnóstwo pomieszczeń do przejrzenia, sprawdzenia i zanotowania. Powinienem się za to już zabrać, ale wpierw muszę znaleźć Haru. I nałożyć coś na siebie. Jest tutaj okropnie zimno, ale nie ma co się dziwić, ten dom wymaga naprawdę gruntownego remontu. 
Podniosłem się powoli do siadu, nie czując się już tak źle, jak poprzednio. Dalej głowa bolała mnie od tego uderzenia, i pogryziona szyja oraz ręce dawały się we znaki, jednak było lepiej. Miałem zdecydowanie więcej kontroli nad swoim ciałem, i to mi się bardzo podobało. W końcu Haru nie będzie musiał mnie wyręczać w każdej, najmniejszej pierdole, on i tak ma wystarczająco dużo na głowie. 
Czując zimno na ciele założyłem na swoje ciało gruby szlafrok, który zabrałem ze sobą ze swojej rezydencji, a następnie powoli opuściłem pomieszczenie zastanawiając się, gdzie to się mógł znaleźć mój mąż. Na pewno nie wszedł na górę, tam okropnie dla niego śmierdzi. Gdzieś na dół? Tylko po co? Nie ma tam nic ciekawego. Trochę także wątpiłem, by w tym stanie chciał sprawdzać resztę pomieszczeń, chociaż z nim nigdy nie wiadomo. Najbardziej prawdopodobną opcją wydawało mi się wyjście na dwór. Zresztą, i tak trzeba tam było wyjść, zajrzeć do koni, nakarmić je i zobaczyć, czy wszystko z nimi w porządku. Na pewno były podczas tego ataku strasznie zestresowane, a już na pewno Rain, która nie przywykła do niebezpiecznych wydarzeń. Ignis ma to we krwi, ale nie zmienia faktu, że i on na pewno był zestresowany. Powinienem do nich wcześniej zajrzeć, nie dopiero teraz. W ogóle dzisiaj nie myślę i rzeczach najważniejszych. 
Tak jak myślałem, Haru udało mi się znaleźć na dworzu, jak rozmawiał z wujem. Jak na moje oko, wyglądał całkiem w porządku, a przynajmniej na mniej poharatanego niż Haru. To dobrze, nie chciałbym, by coś mu się stało, i to nie bynajmniej dlatego, że brał udział w moim ratunku. Zrobił to ze względu na Haru. Podobnie jak ja nie chcę, by ze względu na mojego męża coś mu się stało. 
– Powinieneś wypoczywać, nie możesz nadwyrężać żeber – odezwałem się, podchodząc do nich, a tak właściwie do mojego męża. I tak założę się, że wyczuli mnie już dawno temu, nie łudziłem się, że kiedykolwiek zaskoczę mojego męża takim podejściem, a co dopiero jego wuja, którego zmysły, działające od najmłodszych lat, są strasznie wyczulone. 
– A ty nie powinieneś wychodzić na dwór. Jest zimno, jeszcze się wyziębisz – odpowiedział, odwracając się w moją stronę z delikatnym uśmiechem na ustach. 
– Może nie powinienem, ale i tak muszę zajrzeć do koni, oporządzić je, nakarmić. Ty w swoim stanie nie będziesz za bardzo jak się miał za to zabrać – odpowiedziałem, zerkając w stronę naznaczonej czasem stajni. 
– Końmi już się zająłem. Żebra Haru powinny zagoić się w przeciągu dwóch godziny, i ile będzie się oszczędzał – odpowiedział nagle jego wuj, czym mnie mocno zaskoczył. I Haru też, sądząc po jego minie. Zrobił to tak sam z siebie...? Zajął się nie swoim obowiązkiem? 
– Ten kary nie miał nic przeciwko? – spytałem, ciekaw reakcji Ignisa. 
– Nie miał zaufania do mojego zapachu, ewidentnie źle mu się kojarzył, jednakże nie miał wyjścia. Jabłko trochę złagodziło sprawę – wyjaśnił, na co pokiwałem głową. 
– Dziękuję za załatwienie tej sprawy – odpowiedziałem, na co mężczyzna jedynie kiwnął głową. – Może też powinieneś spróbować go podejść z jabłkiem – odezwałem się półżartem do Haru jednak chcąc, by ta dwójka się dogadała, bo być może kiedyś zdarzy się tak, że Haru będzie musiał usiąść na jego grzbiecie, a teraz to nie wiem, czy on mu na to by pozwolił. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz