wtorek, 28 stycznia 2025

Od Daisuke CD Haru

 Na jego słowa pokiwałem głową, nie mając za bardzo ochoty na nic. Miałem gdzieś z tyłu głowy to, że powinienem wstać, zacząć pracować, ale nie potrafiłem się do tego zmusić. Dlaczego Haru mnie do tego nie zachęca, tylko przy mnie trwa i tak miło gładzi mnie po włosach? Z niechęcią otworzyłem oczy, zerkając na ten okropnie głośny zegar. Była już późna godzina, czemu on nie zmusza mnie do wstania? Sam zauważył, że jest późno, i trzeba zrobić obiad, trzeba zjeść, ale nie każe mi wstawać. Wychodzi więc na to, że ja muszę się sam zmusić. Pomimo więc wielkiej niechęci podniosłem się do siadu, trochę niepewnie rozglądając się po pomieszczeniu. 
– W porządku? Potrzebujesz czegoś? – Haru także się podniósł do siadu, przyglądając mi się z uwagą i ze zmartwieniem. Niepotrzebnie, przecież żyję, jakoś funkcjonuję, może nie najlepiej, ale jakoś. 
– Potrzebuję wstać i zacząć pracować. O której chcesz wyruszyć? Nie może to być za późno, nie chcę, byś wracał do domu po nocach – mruknąłem, przenosząc na niego swoje spojrzenie. 
– To na razie nie ma znaczenia, skupmy się na tobie. Martwię się o ciebie, jeszcze nie wydobrzałeś po tym ataku – odpowiedział, gładząc mój policzek. – Nie powinieneś tutaj sam zostawać, nie w takim stanie. 
– Nie mamy wyjścia. Musimy dokończyć przeglądać ten dom, a ty musisz jutro iść do pracy – wyjaśniłem, patrząc trochę nieprzytomnie na podłogę. Musiałem wstać, i się zabrać za robotę. Odsunąłem od siebie koc, od razu czując to okropne zimno. To to miejsce jest takie chłodne, czy coś ze mną jest nie tak? 
– Ej, ej, ej, a ty co robisz? – zapytał, chwytając za ten koc i znów mnie mocno opatulając. – Ledwo funkcjonujesz. Jeszcze trochę musisz sobie posiedzieć – dodał, tuląc mnie do siebie, co było bardzo przyjemne.
– Ten dom się sam nie przejrzy – mruknąłem, opierając głowę o jego klatkę piersiową, nie mając siły z nim walczyć. 
– A ty w tym stanie nie dasz rady nic zrobić. Twój organizm potrzebuje dłuższej chwili, to jest normalne, te paskudne krwiopijce cię wykończyły – uspokajał mnie, gładząc moje ramię. 
– Mój organizm to potrzebuje się ogarnąć jak najszybciej. Nie mam czasu na odpoczynek – wyznałem, czując się źle z tym, że nic nie robię. Muszę wstać i nie mogę za nic się do tego zmusić. Gdyby jeszcze mój mąż tego ode mnie wymagał, to byłoby inaczej, ale nie, on mnie jeszcze zachęca do odpoczynku, a ja mu się tak łatwo poddałem. 
– Są rzeczy zdecydowanie ważniejsze niż oglądanie tego domu. Najwyżej zaczniemy remont domu od tych górnych pomieszczeń, bo one wszystkie są w najgorszym stanie, a później będziemy myśleć o reszcie. Nie musimy od razu robić wszystkiego na raz – zaproponował, nie przestając mnie tulić. 
– Jak tak to przedstawiasz, nie brzmi to tak źle – wyznałem, po czym ziewnąłem. – I tak będę tu musiał zostać. Nie wiem, czy dam radę wstać, a co dopiero wsiąść na konia – dodałem, zdając sobie sprawę z tej bardzo ważnej kwestii. Ta niemoc, która mnie dobijała, i fizycznie i psychicznie, była naprawdę dla mnie przytłaczająca. Zawsze staram się to swoje zdrowie odkładać na bok i działać nawet, jak się źle czuję, ale teraz naprawdę nie potrafię nic zrobić. To okropne jest. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz