sobota, 25 stycznia 2025

Od Haru CD Daisuke

 Nie byłem pewien, czy w ogóle chciałbym coś mu od siebie dać, nasze podejście do siebie było negatywne i takie już chyba po prostu zostanie, czy da się to zmienić? Pewien tak, natomiast czy jest mi to potrzebne? Trochę nie, mam Rain to mi do szczęścia wystarczy.
– Przemyśle to – Zapewniłem, podnosząc się powoli, że schodów, marząc już, aby te dwie godziny upłynęły, bo jeśli wierzyć mojemu wujowi już za dwie godziny nie będę odczuwał żadnego bólu.
Mój wuj, widząc, że wstaję, postanowił odejść zapewne, zajmując się swoimi sprawami, nie chcąc nam przeszkadzać, Co prawda nie wiem, w czym miałby nam przeszkadzać, natomiast. Jeśli czujesz, że będzie nam przeszkadzał, niech odejdzie. Tak będzie lepiej i dla niego i dla nas.
– A on, gdzie się udaje? – Zapytał Daisuke, który podeszła do mnie, chcąc pomóc mi wejść po schodach, chociaż tak naprawdę wcale nie było mi to potrzebne, gdyż sam byłem w stanie to uczynić.
– Nie mam pojęcia, zapewne idzie gdzieś swoimi śladami i nikt nie dowie się, gdzie tak konkretnie jest, zjawi się, gdy będzie taka konieczność, na tę chwilę nie ma potrzeby, aby tutaj z nami był – Stwierdziłem, tłumacząc mu to, co byłem stanie mu wytłumaczyć, po tym, jak udało mi się choć trochę rozszyfrować mojego wujka, co naprawdę nie było wcale takie łatwe.
Ten człowiek to studnia bez dna, której nie da się odkryć, nawet jeśli bardzo tego chcesz, tajemniczy i nie do złamania cieszę się mimo nawet jego niezbyt przyjemnego charakteru, że mam takiego wujka, bo nie jest zły, zawsze mógł się trafić dużo gorszy.
Mój mąż kiwnął łagodnie głową, wracając wraz ze mną do tej starej zaniedbanej rezydencji, którą trzeba jak najszybciej zbadać, aby wreszcie zacząć tu pracę.
– Chcemy od razu przejść się po pokojach, aby zobaczyć, w jakim stanie są? Coś tak czuję, że nie mamy za dużo czasu. A im szybciej to zrobimy, tym lepiej – Zaproponowałem, skupiając całą swoją uwagę na mężczyźnie, który szedł obok mnie.
– Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł nie jesteś jeszcze w dobrym stanie, potrzebujesz jeszcze czasu, aby twoje żebra się zrosły – A on znów przejmował się żebrami przecież niedługo wszystko będzie tak, jak być powinno, a po złamaniu nawet nie będzie śladu, nie ma co się martwić, przecież zaraz mi przejdzie.
– Skarbie daj spokój, przecież nic mi nie będzie, żebra za chwilę się zagoją, a przez ten czas nie chce siedzieć i czekać nie wiadomo, na co. Nie mamy na to czasu, musimy wracać do domu, do zwierzaków, a ja będę musiał za chwilę wracać do pracy, co jak co, ale nie mogę brać sobie zbyt dużo wolnego, bo nie chcę potem wysłuchiwać, że co chwilę w pracy mnie nie ma – Wyjaśniłem, dostrzegając malujące się na jego twarzy niezadowolenie wraz ze zmartwieniem, którego nie rozumiałem. Przecież nic mi nie jest, jakoś sobie poradzę, to on został bardziej poturbowany, biorąc pod uwagę, że to on jest człowiekiem, moje ciało dzięki temu, że stałem się tym, kim stałem, regeneruje się bardzo szybko, a więc nie muszę przejmować się drobnymi ranami, które za chwilę znów znikną, lepiej niech przyjmuje się sobą, a mną nie martwi, ja doskonale sobie poradzę.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz