poniedziałek, 27 stycznia 2025

Od Mikleo CD Soreya

Rozumiałem, że czuł się źle, nie chciał tu być, to znaczy najpierw chciał, a gdy przyszło co do czego, chciał zrezygnować, co niestety było już niemożliwe, takie rzeczy miał zrobić na samym początku, kiedy to w ogóle zaproponował naszej córce taki układ, Nie można przecież umawiać się, a potem rezygnować tak być nie może, i to musi zrozumieć.
– Trzymaj się blisko i wszystko będzie dobrze – Odpowiedziałem, nim skupiłem się na innych obecnych tu osobach, chcąc się z każdym po kolei przywitać, ciesząc się na widok wszystkich tak dobrze znanych mi w tym pomieszczeniu osób.
Mój mąż trzymał się z boku, bojąc tego, jak może zakończyć się spotkanie z rodziną, na jego nieszczęście jazdy chciał się z nim przywitać, ciesząc się na jego widok.
A mówiłem mu, że tak będzie, za bardzo się martwi zdecydowanie za bardzo.
Spotkanie świąteczne przebiegało naprawdę spokojnie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, opowiadając sobie różne historie z życia wzięte i szczerze przyznam, brakowało mi tego spędzania czasu z bliskimi, z tymi, którzy mnie rozumieją i potrafią wesprzeć, niestety w domu czasem brakuje mi tego zrozumienia i tej rozmowy z kimś innym poza mężem i dziećmi, tu, chociaż na chwilę mogę rozmawiać o wszystkim, nawet o tym, o czym nie mogę rozmawiać z mężem z wiadomych przyczyn.
Sorey nie mówił zbyt wiele, odzywał się tylko pytany, czując się bezpiecznie, gdy nie musiał nic mówić, tego też powodu nie próbowałem nawet go namawiać do mówienia, nie chcąc, aby zaczął się stresować lub przypadkiem uczynił coś, co mogłoby zaszkodzić wszystkim domownikom znajdującym się w jego otoczeniu.
Dając mu spokój, skupiłem się na rozmówcach, zerkając kątem oka co jakiś czas na męża, który patrzył na zegar, czekając powrót do domu.
Biedny widać po nim, że nie czuje się tu najlepiej, no nic wygląda na to, że musimy już wracać do domu, nie mogę przecież pozwolić mu męczyć się w otoczeniu, w którym ewidentnie być nie chciał.
– Będziemy się już powoli zbierać – Zwróciłem się dom Isaki, gdy wraz z nią znalazłem się w kuchni, pomagając zebrać jej brudne talerze, aby wymienić je na czyste.
– Słucham? Dlaczego? Coś się stało? – Zapytała, odstawiając brudne talerze do zalewu.
– Nie nic, po prostu czuję, że tata chcę już wracać do domu, dla niego to za dużo, myśleliśmy, że będzie lepiej, natomiast czuję, że ma już dość i nie chcesz zmuszać go do dłuższego przebywania tutaj – Wyjaśniłem, od razu, dostrzegając zrozumienie malujące się na twarzy mojej córki.
Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, gdyż jej tata przyszedł, przerywając nam w rozmowie.
– Co tu robocie? Dlaczego nie wracacie do reszty? – Sorey przyszedł do nas, natomiast czułem, że to, co mówi to tylko wymówką, aby, chociaż na chwilę uciec od reszty towarzystwa.
– Rozmawiamy – Odpowiedziałem, krótko uśmiechając się przy tym łagodnie.
– Mama chce już wracać do domu – Misaki wypaliła, sprzedając mnie przed mężem.
– Już? – Sorery spojrzał na mnie zdziwiony – Dlaczego chcesz już wracać? – Dopytał a nasza córka, widząc, że musimy porozmawiać, opuściła kuchnie, pozostawiając mnie z mężem samego.
– Nie masz już dość tego towarzystwa? Nie chciałbyś już wrócić do domu? – Zapytałem, widząc po nim, że nie ma już siły tu być, ale czy je przyzna zapewne nie, nie chcąc sprawiać mi przykrości.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz