poniedziałek, 6 stycznia 2025

Od Soreya CD Mikleo

 Ja miałem mu dać posprzątać? W życiu. Tym zajmę się ja. To miało być jego święto, ma oszczędzać swoje siły na coś znacznie bardziej przyjemnego dla nas obojgu. A to całe sprzątanie to zostawimy na kiedy indziej. Będziemy mieć mnóstwo czasu na takie rzeczy. A teraz, teraz musimy się skupić na sobie. 
– Oczywiście, że nie. Teraz musisz się skupić tylko i wyłącznie na mnie – rozkazałem, poprawiając jego włosy, które opadały na jego czoło. 
– Muszę? – dopytał, uśmiechając się niewinnie. 
– Musisz. To rozkaz – odpowiedziałem, mrużąc oczy i przyglądając się mu z wyższością. Teraz był tylko i wyłącznie mój, na każde moje słowo i rozkaz. Musi to wiedzieć. 
– I co mam zrobić? – zapytał, uśmiechając się niewinnie, a ja od razu wyczułem, że jego ciało zadrżało w oczekiwaniu na mój kolejny ruch. 
– Dać mi przyjemność. Myślę, że nie muszę dawać ci szczegółowych instrukcji, prawda? – powiedziałem nisko, gładząc kciukiem jego dolną wargę. Jakże bym chciał ją ucałować, ugryźć, zassać... Wszystko na raz najlepiej. 
Mikleo uśmiechnął się nieco szerzej, a następnie stanął na palcach i wpił się w moje usta, łącząc nasze wargi w namiętnym pocałunku, dłonie wsuwając pod moje ubrania. Za wolno. Za grzecznie. Niezbyt zadowolony z tak powolnych, grzecznych ruchów chwyciłem w swoją dłonie jego włosy i pociągnąłem go w dół, odrywając od swoich ust i jasno dając mu znać, na czym ma się skupić. Na szczęście oczywiście od razu zrozumiał, co mam na myśli, dobierając się do moich spodni. Mimo tego nie zdejmowałem dłoni, chcąc jednak nadawać tempa i nakierowywać go. Myślałem, że już się nauczył, ale nie, dalej musiał robić po swojemu, nie po mojemu. Trochę bez seksu i już zapomina takich podstawowych zasad... Będę jednak mu musiał przypomnieć, jak to jest. 
Westchnąłem cicho czując, jak Mikleo bierze mojego przyjaciela do ust. Początkowo oczywiście tylko czubek, trochę powoli, trochę niepewnie, ale dałem mu czas doskonale wiedząc, jak wielki talent on posiada. Położyłem dłoń na jego policzku, nie przestając patrzeć w jego oczy. Lubiłem patrzeć na jego zaangażowanie, na te iskierki w jego oczach. I, co najcudowniejsze, Mikleo także starał się utrzymać ze mną kontakt wzrokowy. Kiedy w końcu znudziły mi się te jego dokładne ruchy. Chciałem mu nadać swojego, szybszego tempa, dlatego więc po prostu sam go nadałem, chwytając za jego włosy i poruszając mało delikatnie jego głową w przód i tył tak, jak ja tego chciałem. Od razu lepiej... W ostatnim momencie odsunąłem jego twarz tak, by zalać ją swoim nasieniem. Mikleo oblizał swoje usta tak, jakby było to coś niesamowicie dobrego. A czy było to takie dobre? Nie byłem pewien. On smakował słodziutko, ja chyba raczej normalnie. 
– Tęskniłem za tym widokiem – przyznałem zgodnie z prawdą, unosząc jego brodę i uśmiechając się z wyższością. – A teraz, mój drogi, chciałbym zobaczyć, co tam chowasz pod tym pięknym strojem. Chyba już trochę zapomniałem, co tam się kryje – zażartowałem, nie mogąc się doczekać, aż go chwycę, jak będę chciał, wejdę pod kątem, jakim będę chciał i wezmę go w takich pozycjach, jakich ja będę chciał, a Miki jedyne, co będzie mógł robić, to jęczeć pode mną moje imię. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz