sobota, 25 stycznia 2025

Od Mikleo CD Soreya

Nie miał nic lepszego? Nie byłbym do końca przekonany, w szafie ma nowe ładne koszule, których nigdy jeszcze nie założył, a więc najwyższa pora to założyć, aby wyglądał równie dobrze co i ja sam, w końcu to ważne, idziemy do jego córki, nie może się źle prezentować, po prostu tak nie wypada.
– Zaraz ci coś w szafie poszukam – Zadecydowałem, nie poruszając się zbyt bardzo, aby przypadkiem nie zepsuć jego pracy, czując, że robi coś naprawdę ładnego, z resztę jak zawsze, stara się, i to stara jak nikt inny na tym świecie, on jest po prostu fantastyczny i robi rzeczy fantastyczne i temu nie może zaprzeczyć.
– To nie ma najmniejszego sensu i tak przy tobie będę wyglądał gorzej – Stwierdził, oczywiście na wszystko mając gotową odpowiedź, no co za uparty osioł przecież dobrze wie, że musi dobrze wyglądać, a on, zamiast wyglądać będzie mi się, tłumaczył w tak głupi sposób? Chyba naprawdę ćwiczy moją cierpliwość, która jest spora, pod warunkiem, że nikt nie próbuje, jej ciągle nadwyrężać tak jak robi to on sam.
– A możesz, proszę ze mną w tej chwili nie dyskutować? Pozwól, że to ja zajmę się twoim ubraniem, tak jak ty zajmujesz się moimi włosami i nie, nie chcę słyszeć żadnego, ale – Miałem w tej sprawie ostatnie zdanie, Sorey nic już nie odpowiedział jedynie, skupiając się na moich włosach, które trochę czasu mu zajęły, na szczęście było jeszcze sporo czasu, aby i jego wygląd dopracować.
– Proszę, twoja korona z warkocza już jest gotowa – Ucałował mnie w czoło, pozwalając mi pójść do lustra.
– Korona? – Zaskoczony koroną na włosach, od razu przyjrzałem się twojemu odbiciu w lustrze, dostrzegając upięcie moich włosów, które faktycznie tworzyły piękną koronę. – Dziękuję, wygląda naprawdę pięknie – Podszedłem do ukochanego, całując jego usta.
– Nie ma za co, jak zawsze musisz wyglądać pięknie – No tak ja muszę wyglądać dobrze, na jego szczęście przy mnie i on będzie wyglądał dobrze.
Nie komentując wypowiedzianych przez niego słów, od razu ruszyłem do sypialni, aby przygotować i dla niego czyste i co najważniejsze ładne ubrania, aby prezentował się jakoś na świątecznym spotkaniu z rodziną.
– Proszę, to możesz założyć – Do rąk podałem mu czystą białą, jeszcze nie ubierano przez niego koszula i czarne spodnie, które idealnie pasowały do koszuli. Niestety nie ma on żadnych garniturów, dlatego tylko koszula i czarne spodnie mogą coś tu zdziałać.
I tak będzie wyglądał w nich bardzo dobrze, a przynajmniej tak jest moje wyobrażenie.
– Skąd ty to masz? – Przejrzał rzeczy, które mu podałem, zerkając na mnie kątem oka.
– Jak to skąd? Przecież to wszystko leżało w szafie, wystarczyło tylko poszukać – Stwierdziłem, stwierdziłam, patrząc na niego ze zrezygnowaniem swoich oczach.
– Tak? Hym no dobrze idę to ubrać – Zdecydował, opuszczając salon, aby spokojnie w łazience się przebrać.
Czekając na męża, piłem swój gorący, choć już trochę mniej napój, ciesząc się jego smakiem.
– Już jestem – Usłyszałem, tak dobrze znany mi głos, który skupił całą moją uwagę.
– I co? Wyglądasz naprawdę dobrze – Stwierdziłem, podchodząc do męża, aby poprawić jego koszulę, którą ładnie się układała. – Chcesz coś jeszcze zrobić przed wyjściem z domu? – Dopytałem, czując, że obaj jesteśmy już gotowi do wyjścia z domu, choć nie wiedziałem, czy jeszcze czegoś zrobić nie musimy.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz